piątek, 15 lipca 2016

Rozdział 12. Mój profesor. Część II

W pierwszej kolejności, dwa fanarty od Zaczytanej! Z pierwszym wiąże się nawet pewna teoria spiskowa, jednak nie powiem nic więcej :)



Bardzo podobają mi się choinki z drugiego obrazka. Piękne są, tym bardziej gdy przypomnę sobie, jak sama kiedyś próbowałam jakąś narysować dla bratanka. Za komentarz powinno wystarczyć pytanie młodego: „Ciocia, czemu mi namalowałaś antenę z prezentami?”
Druga sprawa to podziękowania. Cóż, chciałabym Wam wszystkim bardzo podziękować za wsparcie pod ostatnim postem. Każdy taki komentarz wiele dla mnie znaczy :) Cóż, cieszy mnie również, że Vivienne została zaakceptowana. Sporo mnie ta Cholera nerwów kosztowała :)
Ostatnia informacja to mój nowy blog. Czysto informacyjny, bo rzuciło mi się ostatnio w oczy, że na „Bezdomnych” robi się bałagan. Jak pewnie widzicie, spróbowałam nieco wszystko ogarnąć, w efekcie czego nastąpiło kilka zmian. Mam nadzieję, że teraz jest nieco czytelniej. W planach mam jeszcze zmodyfikowaniu paru rzeczy, w tym tła. Co o tym sądzicie?
Z powodu wcześniej wspomnianego „burdelu na kółkach” powstał blog o wdzięcznej nazwie „Intro czyli Chaos Kontrolowany”. Jeśli ktoś jest zainteresowany, więcej na samym blogu. Nie będę już przeciągać :)
Tak więc pozostało mi jedynie podziękować Erel za betowanie i zaprosić Was do kolejnego rozdziału :)
.......................................................................................................................................

Severus otwarł usta, próbując wydobyć z siebie jakiekolwiek sensowne zdanie. Po sekundzie ponownie je zamknął. I znów otworzył i…
Cholera. Żywe uosobienie cholery…
Pierwszy raz od bardzo dawna zwyczajnie nie wiedział, co ma powiedzieć. Vivienne, ta chodząca Cholera na dwóch nogach, bezczelnie przed nim stała i bezczelnie spoglądała w jego oczy bez najmniejszego skrępowania. Odezwała się w nim dawna chęć ukręcenia jej karku.
Tak się cieszył, gdy ukończyła swój siódmy rok nauki i opuszczała Hogwart. Miał tak wielką nadzieję, że już nigdy więcej jej nie zobaczy. Tymczasem ona, skrzyżowawszy ramiona na piersi, stała tuż przed nim, najzwyczajniej w świecie wgapiając się w niego z nieskrywaną złością. On jednak, nie zwracając na to uwagi, patrzył jedynie na przemoczone do suchej nitki dziecko, które podciągając nosem, ściskało w dłoniach topiącą się tabliczkę czekolady.
W pierwszej chwili, Severus poczuł wszechogarniającą ulgę. Harry się znalazł. Był tu, cały i zdrowy. W zasięgu jego ramion. Chciał go chwycić, pocieszyć, zetrzeć z jego twarzy wyżłobione w brudzie i kurzu ślady łez. Wiedział jednak, że nie może tego uczynić. Nie chciał, by chłopiec znów widział go w tym przedagonalnym stanie, który równał się złamaniu wieczystej przysięgi.
Stał więc jedynie nieruchomo, utrzymując wokół siebie zasłonę oklumencji i starając się nie szarpnąć się do przodu w daremnej próbie zamknięcia Harry’ego w swych ramionach. Do poczucia ulgi dołączyła beznadzieja. Doskonale wiedział, że nie może zrobić niczego. Los dziecka spoczywał w dłoniach Dumbledore’a i choć w środku Severus krzyczał, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
– Lucas, zajmij się Harrym – wyrzucił z siebie po chwili głosem zbyt cichym, by dało się w nim usłyszeć drżenie.
Te słowa, choć ciche, przerwały ciężką kurtynę zawieszenia. Nagle wiele rzeczy zdarzyło się jednocześnie. Vivienne wymierzyła Severusowi celny cios w policzek, nazywając go dupkiem, a Harry rzucił się w jego stronę, jednak nim dotarł do celu, został chwycony przez Lucasa i zamknięty w jego ramionach. Podczas gdy Norweg pocieszająco tulił chłopca i pobieżnie sprawdzał jego stan, dyrektor podniósł się ze swojego fotela i bezskutecznie próbował uciszyć złorzeczącą dziewczynę. Severus wciąż się nie poruszył, nie zareagował nawet na kolejny cios, który wylądował na jego żuchwie. Wpatrywał się w Harry’ego gorejącymi oczyma, próbując przetrawić w sobie to, że malec tu jest i że tak właściwie w ogóle nie zmienia to stanu rzeczy.
Dumbledore potarł nasadę nosa, wzdychając ciężko.
– Panno Loutre, proszę. Wiem, że nie darzy pani profesora Snape’a sympatią, jednak to nie jest odpowiednia chwila na tego rodzaju ekscesy. Straszy pani dziecko.
Vivienne opuściła pięści, patrząc wściekle na swojego dawnego profesora. Jej spojrzenie złagodniało, gdy zwróciła się w stronę dyrektora.
– Wybacz. – Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie. – Po prostu nie wyobrażam sobie, jakim trzeba być dupkiem, żeby podrzucać dziecko rodzinie, której ono się wyraźnie boi. Snape jest zwyczajnym, pospolitym bucem i nie zamierzam tego…
– Trzeba być nie tylko dupkiem, ale i ślepym palantem bez serca – przerwał jej Severus, również zawieszając spojrzenie na dyrektorze.
Dyrektor tymczasem ponownie usiadł w swoim fotelu, przywołał herbatę, pięć filiżanek i zdobiony talerzyk pełen ciastek. Spokojnym głosem poprosił wszystkich, by zajęli miejsca w wygodnych, pasiastych fotelach. Z zaproszenia skorzystała jedynie Vivienne, natychmiast częstując się biszkoptem. Severus zaś nie ruszył się z miejsca, był bowiem pewny, że gdyby zmusił swe mięśnie do ruchu, te poniosłyby go w stronę wystraszonego chłopca. Czując gdzieś w potylicy pytającą myśl Lucasa, wskazał mu podbródkiem sofę stojącą we wnęce w przeciwległym końcu gabinetu. Harry patrzył na niego wyczekująco, z przerażeniem dobrze widocznym na twarzy, więc Severus zmusił się, by posłać w stronę chłopca blady uśmiech. Dziecko w końcu powlokło się za Norwegiem, przytulając się niepewnie do jego nogawki.

  -- 

– W domu Evansów. Schował się między śmietnikami. Błagał, żeby nie zabierać go do rodziny. Twierdził, że zna tego dupka – Vivienne spojrzała pogardliwie na Snape’a. – Właśnie dlatego zabrałam go do ciebie, Albusie.
– Słusznie pani postąpiła, panno Loutre. – Dumbledore przez chwilę patrzył, jak kolejna kostka cukru z gracją Tytanica tonie w jego filiżance. – Nie chciałbym, aby Ministerstwo dowiedziało się, że Harry Potter był widziany w naszym świecie. To byłoby dla niego zbyt niebezpieczne.
Vivienne posłusznie skinęła głową.
– Nie martw się tym, w raporcie napiszę, że niczego nie znalazłam i najwyraźniej musiał nastąpić błąd w pomiarze magii – dziewczyna nagle zamilkła, spoglądając na dyrektora spod przymrużonych powiek. – Więc to dziecko naprawdę jest słynnym Harrym Potterem… Co zamierzasz z nim zrobić? Nie odeślesz go do tamtej rodziny, prawda?
Dyrektor uśmiechnął się smutno.
– Nie możemy pozbawiać Harry’ego jego jedynej rodziny. Spędził z Dursley’ami cztery lata, zna ich. Może nie są zbyt przyjemni w obyciu, ale chłopak zdążył nauczyć się z nimi żyć. Czy mamy prawo wyrywać go z tego życia? Zabierać mu możliwość przebywania z siostrą jego matki?
– Wziąłeś na siebie ochronę chłopca, więc wyrwanie go z tamtego życia to twój pierdolony obowiązek! – wysyczał milczący do tej pory Severus. – Miałeś zapewnić mu bezpieczeństwo, tymczasem Harry mieszka z ludźmi, którzy się nad nim znęcają!
Spokojny oddech gdzieś z tyłu powiedział Snape’owi, że Harry najprawdopodobniej zasnął na miękkiej sofie, znużony stresem i wyczerpaniem. Po chwili mężczyzna poczuł na swoim ramieniu dłoń Lucasa.
– Nie widział pan Harry’ego, dyrektorze, gdy mój brat zabrał go od Dursley’ów – wtrącił Norweg. Vivienne zakrztusiła się na wzmiankę o więzach rodzinnych.
– Chłopiec był wyczerpany, lękliwy. Nie potrafił się bawić, śmiać. Do tej pory boi się płakać i hałasować. Boi się zadawać pytania. Obawiam się, że rozumie pan o wiele mniej, niż się panu wydaje.
Kolejna kostka została wrzucona do herbaty. Kostka zatonęła, drobiny cukru umarły.
Dyrektor zgarbił się, wyglądał, jakby nagle ubyło mu pół metra wzrostu. Zmęczenie odrysowało na jego twarzy kolejne zmarszczki. Mieszając łyżeczką słodki napój, popatrzył najpierw na Norwega, a później swój wzrok utkwił w Severusie. Mistrz eliksirów mimowolnie uciekł spojrzeniem.
– Więc co, waszym zdaniem, powinienem zrobić? – zapytał Dumbledore, lecz nim ktokolwiek zdążył otworzyć usta, pociągnął dalej swoją wypowiedź. – Nie mam do tego dziecka żadnych praw. Mają je państwo Dursley. Harry może nie kocha tej rodziny, ale jest w niej bezpieczny. Nie rozumiecie tego, ale bezpieczeństwo chłopca jest tu priorytetem.
– Mógłbym zająć się Harrym – zaczął Severus, czując na karku intensywne spojrzenie Lucasa. – Zapewniłbym mu bezpieczeństwo, wie pan o tym, dyrektorze. Co się tyczy Dursley’ów, jestem pewien, że pozbędą się chłopca bardziej niż chętnie.
Spojrzenie Dumbledore’a nagle stało się współczujące.
– Chłopcze… Rozumiem, że czujesz się winny, że czujesz obowiązek względem Lily i Jamesa, jednak Harry potrzebuje rodziny. Nie kogoś, kto zajmie się nim z powodu długu względem jego rodziców.
Severus poczuł, jak jego szczęki zaciskają się bez udziału woli.
– Jesteś młody – ciągnął dyrektor. – Powinieneś zapomnieć o Potterach, zapomnieć o Harrym. Zacząć układać swoje życie i wreszcie poszukać szczęścia. Znaleźć kogoś, na kim będzie ci zależało i postarać się o własne dziecko, które pokochasz. Żyjesz przeszłością, mój drogi chłopcze, a to nigdy nie jest zdrowe. Musisz mi uwierzyć, że zapomnienie będzie najlepszym wyjściem i dla ciebie, i dla Harry’ego.
Severus jednak nie chciał już dłużej słuchać dyrektora. Zerwał się z miejsca, zrzucając z ramienia dłoń Lucasa. Skrzyżował ręce na piersi, by skryć zaciśnięte pięści przed ciekawskim spojrzeniem Cholery. Gotowało się w nim, jednak nie chciał krzyczeć w obecności śpiącego dziecka. Dał sobie parę sekund na uspokojenie oddechu.
– Nie pozwolę ci zniszczyć temu dziecku życia – wyrzucił z siebie w końcu. – Harry zasługuje na normalną rodzinę…
– Której ty nie jesteś w stanie mu zapewnić – zauważył Dumbledore, bawiąc się kciukami.
I wtedy Severus nie wytrzymał.
– Więc mam się postarać o własną rodzinę i własne dziecko, które pokocham?! A jak, do cholery jasnej, mam zaprzeczyć miłości do dziecka, które już jest?! – Zamilkł uświadomiwszy sobie, co właśnie powiedział.
Ciężka cisza wypełniła dyrektorski gabinet. Kunsztownie wykonane urządzenia zamilkły, wstrzymując swą pracę. Feniks przeleciał nad ich głowami, siadając na ramieniu mistrza eliksirów, jakby chciał go uspokoić swą obecnością.
– Och, Fawkes… – Dumbledore zapadł się w fotelu, ukrywając twarz w dłoniach. – Nie zdawałem sobie sprawy…

  -- 

– Od jak dawna… – zaczął dyrektor.
– Nie wiem – wzrok Severusa był utkwiony w oknie, a słowa wypadające z jego ust martwe. – Chyba od początku. Harry mnie nie pamięta, ale ja pamiętam jego.
– Nie wiem, co mam ci powiedzieć, mój drogi chłopcze.
– Zdejmij ze mnie przysięgę – spojrzenie Severusa nagle zabłysło i zatrzymało się na Dumbledorze. –  Zajmę się Harrym. Ochronię go. Zapewnię mu wszystko, tylko zdejmij ze mnie tę cholerną przysięgę!
– Obawiam się, że to najgorsze możliwe wyjście.
Lucas, do tej pory jedynie przysłuchujący się rozmowie, oderwał się od ściany, o którą się opierał i podszedł do biurka. Wbił dłonie w kieszenie, siadając na oparciu fotela swojego brata.
– Powinien pan pozwolić zdecydować Harry’emu – oznajmił, wytrzymując spojrzenie błękitnych tęczówek. – Chłopiec stracił rodziców, cztery lata żył w domu, w którym zaznał jedynie nienawiści. Nie uważa pan, dyrektorze, że to zbyt wiele cierpienia jak na jedno życie? Harry zasługuje na szczęście, doświadczył już złych rzeczy, które załamałyby niejednego doświadczonego człowieka.
Przez dłuższą chwilę Dumbledore trwał z zamkniętymi powiekami, kalkulując wszystkie za i przeciw. Gdy wreszcie otworzył oczy, wyglądał na o wiele starszego niż w rzeczywistości.
– Muszę przyznać panu rację, panie… Snape – oznajmił w końcu, wyraźnie zmęczony. – Harry doświadczył zbyt wiele cierpienia jak na jedno życie i należy mu się szczęście, bez względu na konsekwencje oddzielenia go od biologicznej rodziny. Severusie, pozwalam ci na kontakt z chłopcem. Harry jest wyczerpany, my wszyscy jesteśmy. Weź stąd dziecko i wraz z panem Lucasem odpocznijcie  w twoich kwaterach.
– To tymczasowe rozwiązanie – zauważył mistrz eliksirów. – Jaka jest twoja decyzja?
– Podejmę ją jutro. Możecie już odejść. Panno Loutre, proszę nie spać. Rozumiem, że jest pani zmęczona, ale chciałbym zamienić z panią jeszcze parę słów, nim wróci pani do Ministerstwa.

  -- 

Severus jeszcze nigdy nie czuł takiej ulgi jak w tym momencie, gdy wreszcie mógł wziąć Harry’ego na ręce. Obejmował drobną sylwetkę, otulając swoim płaszczem drżące plecy dziecka. Chłopiec był brudny, miał na sobie te same ubrania, w których został zabrany przez dyrektora. Mężczyzna miał ochotę deportować się z nim wprost do Norwegii, jakby to mogło ochronić ich przed całym światem.
Zbudzony kołyszącym rytmem korków, Harry uchylił powieki. Początkowo spięty, rozluźnił się dostrzegając, w czyich ramionach się znajduje. Uśmiechnął się sennie.
– Przyszedłeś – wyszeptał.
Severus odwzajemnił uśmiech.
– Jestem. Będę całą noc. Śpij, jesteś zmęczony.

  -- 

Severus ułożył Harry’ego w swoim łóżku. Zdjął z niego buty i oczyścił mu twarz. Okrył go kołdrą, po czym przesunął dłonią po dziecięcym policzku, zupełnie jakby chciał się przekonać, czy chłopiec na pewno tam jest. Spoglądał na niego przez chwilę z jakimś dziwnym uczuciem odbijającym się w jego oczach, po czym cichym zaklęciem zapalił ogień w komiku i wyszedł.
W saloniku Lucas zdążył już zaanektować sofę i wygrzebać ze stojącej pod ścianą skrzyni koc i parę poduszek. Teraz krzątał się po zazwyczaj nieużywanym aneksie kuchennym, w rażąco mugolski sposób przygotowując kolację. Severus stanął obok niego, biorąc na siebie obowiązek zaparzenia herbaty.
– Lucas, ja… – zaczął niepewnie Severus. – Muszę… Chcę ci podziękować. Cokolwiek jutro powie Dumbledore, Harry nie wróci już do Dursley’ów. Tylko to się liczy.
Norweg uśmiechnął się wiedząc, ile te słowa kosztują jego brata.
– Harry powinien wrócić do ciebie.
– To nieistotne – wyrzucił Severus przez ściśnięte gardło. – Ważne jest to, że nikt go już więcej nie skrzywdzi.
– Wiesz, że mnie nie oszukasz?
– Podejrzewam, że to niemożliwe – zaśmiał się cicho mistrz eliksirów.
– Podejrzewam, że masz rację – odparł Norweg, szturchając go łokciem w żebra, po czym uśmiechnął się złośliwie. – Wiesz, że spuchł ci policzek?
Policzek Severusa faktycznie był spuchnięty. Spuchnięty i obolały. Lucas zaśmiał się, widząc kwaśną minę swojego brata.
– Coś ty zrobił tej dziewczynie?
W oczach Severusa zapaliła się chęć mordu.
– Ta Cholera była na siódmym roku, gdy zacząłem uczyć. Nie wiem, jakim cudem dostała się na zaawansowane eliksiry, bo wystarczyło dać jej do ręki kociołek, by ten po minucie wybuchł. Istny jeździec apokalipsy był z niej. Spójrz. – Mężczyzna wskazał mała, okrągłą bliznę tuż pod swoim uchem, niewątpliwie powstałą od kontaktu z palącą cieczą. – W połowie roku coś jej się ubzdurało i stwierdziła, że mnie kocha. Nie dawała mi spokoju, więc przemówiłem jej nieco do rozsądku w obecności wszystkich uczniów i całego grona pedagogicznego.
– Biedna dziewczyna – zaśmiał się Norweg. – Jak się nazywa ta twoja tajemnicza ukochana?
– Vivienne Loutre. Uosobienie cholery.

  -- 

Gdy po kolacji Severus wreszcie przebrał się w piżamę i wrócił do sypialni, zastał w niej wiercącego się niespokojnie w łóżku Harry’ego. Sam odczuwał zaniepokojenie, które minęło dopiero wtedy, gdy wsunął się pod koce i przycisnął do siebie dziecko. Chłopiec uspokoił się, oplatając go ramionami i oddychając głęboko w jego kark. Mężczyzna jednak nie chciał spać. Nie wiedział, czy najbliższego godziny nie są ostatnimi, w których trzyma to dziecko przy sobie, więc przez pozostałą część nocy gładził je uspokajająco po plecach szepcząc mu do ucha, że już wszystko będzie dobrze. Sam rozpaczliwie chciał w to uwierzyć.

18 komentarzy:

  1. Nie wychwyciłam żadnych błędów (ale to może dlatego, że w ogóle nie patrzyłam pod tym kątem). Jedyne, co mnie drażniło od strony technicznej, to brak akapitów, przez które tekst się strasznie zlewa. Ale mniejsza o to.

    Rozdział mi się podobał. Chociaż mam żal, że był zbyt krótki. Zanim dobrze się wczytałam, już dałaś koniec. Ech...

    Vivienne? To z pewnością nie będzie postać epizodyczna. Myślę nawet, że będzie miała znaczącą rolę w tej historii. Ale jaką? To już przypada pod domysły, które ujawnię, kiedy zdobędę więcej informacji do poparcia.

    Zastanawia mnie postać Dumbledore'a. Zakładam, że było zaplanowane ukazanie go jako zmęczonego. Nawet pokuszę się, że to zmęczenie miało nam uzmysłowić, jak wiele dekad przeżył i jak wiele decyzji od niego zależy. Albo po prostu nainterpretuję, bo lubię tego zbzikowanego staruszka. Ale, wracając, coś musiało być w Severusie, że Dumbledore miał znaczne obiekcje przed wysłaniem Harry'ego do niego. Może bał się, że przełoży swoje uczucia z rodziców Harry'ego na owe dziecko? Dobra, z pewnością się o to bał, bo sam o tym mówił. Tylko zastanawiam się, czego bał się bardziej, tzn. czy bał się bardziej nienawiści do Jamesa Pottera, obsesyjnej miłości do Lily, a może mieszanki tych dwóch przy akompaniamencie wielkiego poczucia winy? Jak się nakreśli tak sprawę, to rzeczywiście można zacząć się bać o Harry'ego, jego psychikę i związane z nią wychowanie. Ale trzeba pamiętać o dość ważnej kwestii. Severus jest człowiekiem dorosłym. Oczywiście, można się kłócić i wyciągać kolejne przykłady nieodpowiedzialności dorosłych (*ekhem* Dursleyowie! *ekhem-ekhem*), ale Severus, jeżeli potrafi pracować z dziećmi (pomińmy ten ironiczny ton), przez wiele lat służył jako któraś rąk Voldemorta, dodatkowo szpiegował, to myślę, że potrafi też... Cholera. Właśnie uświadomiłam sobie, że Severus z lubością wykorzystywał swoją nienawiść do Jamesa na Harry'ego według pani Rowling. I cała moja obrona obróciła się w pył. Więc Dumbledore, jakby nie patrzeć, postąpił w miarę... poprawnie? Wiadomo, miał mnóstwo możliwości, które nie równałyby się jednemu bardzo skrzywdzonemu dziecku. Ale chociaż tyle, że Severus wyznał, że Harry jest dla niego ważny nie z powodu rodziców.

    O Lucasie nadal za wiele nie wiemy. Ale jestem pełna podziwu, że chciał zająć się obcym dzieckiem, wiedząc jedynie tyle, że jest ono bardzo ważne dla brata.

    I odpowiadając na Twój komentarz, zaintrygowałaś mnie tym, że Dursleyowie powrócą. Nie mam zielonego pojęcia, jak to zinterpretować. Mam jednak nadzieję, że nie będziesz kazać nam długo czekać.

    Pozdrawiam,
    C.

    PS Mam wrażenie, że powyższy komentarz jest jednym wielkim bełkotem. Ale niczego nie można się spodziewać po spisywaniu na żywca swoich pędzących myśli. Tak więc... Gratuluję przebrnięcia! :D

    wieczne-pioro-cassie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cassie, gryzą mnie te akapity. Z jednej strony, tekst staje się czytelniejszy, ale z drugiej… Zwyczajnie ich nie cierpię. Zboczenie zawodowe :) Cóż, jeśli jeszcze ktoś mi napisze o tym, że warto by było zainwestować w klawisz „tab”, chyba faktycznie dam się przekonać :D
      Nie powiem niczego o Vivienne. Cieszę się, że jej postać została pozytywnie przyjęta, jednak nie chcę, jak to mówią, spoilerować :) Zdradzę za to, że niezwykle mi miło, że rozkładasz relację między Dumbledorem a Severusem na czyniki pierwsze. To mi udowadnia, że szkice moich postaci nie są przesadnie płytkie, a przecież właśnie na tym najbardziej mi zależało!
      Widzę, że też lubisz postać Severusa :) To jeden z lepszych bohaterów wykreowanych przez Rowling, przynajmniej moim zdaniem. Ma głębię, wiary dnie zarysowany charakter i motywy postępowania… Czego więcej chcieć :)? Chciałabym, żeby udało mi się również stworzyć kiedyś tak złożoną osobowość :)
      Dziękuję Ci bardzo za tak kreatywny komentarz, bardzo wiele dla mnie znaczy taka wypowiedź :)
      Pozdrawiam Cię,
      Intro
      PS: Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć z Dursley’ów coś więcej, niż tylko lubujące się w przemocy jednostki…

      Usuń
  2. Aaaaa, kolejny rozdział! No i więcej Vi i więcej Severusa i Harrego i Lucasa! Tyle czekania ale było warto. Rozdział jak zawsze genialny :D!!!
    A fanarty Zaczytanej ładne, sama bym chciała takie choinki rysować :) Mi też zawsze wychodzą anteny :D
    Zmiany na Blogu chyba na lepsze, ale się nie znam na tym :D Tło jest ładne, ale może trzeba by je rozciągnąć na całą stronę :D
    Czeksm na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie zamierzam porzucać bloga na pastwę losu i zapomnienia :) Zbyt wiele osób tu zagląda, by to zaprzepaścić :)
      Zaczytana rozpieszcza mnie swoimi fanartami. Następne, które wylądują na blogu, są, jednym słowem, piękne :) Zakochałam się w nich!
      Pozdrawiam,
      Intro

      Usuń
  3. Rozdział bardzo mi się podobał. Nareszcie happy end! Bo Harry zostanie z Sevem, prawda? Praaaaaaaaawda?

    Viv jest boska, naprawdę, przygrzmocić Severusowi w szczękę! Dwa razy! Pełen szacunek, biję pokłony. Ta historia miłosna ze Snape'em mnie rozwaliła, już widzę oczami duszy, jak się chodzą (Merlinie, dzwońcie po lekarza, chyba jestem w stanie przedagonalnego, skoro życzę sobie romansu w opowiadaniu).

    Kupuję Twojego Dumbledore'a tym razem bez żadnych kazań. Chyba rozumiem, w jaki sposób kreujesz jego postać i podoba mi się to. Dyrektor wreszcie zrozumiał, w jakich warunkach żyje Harry. Nareszcie zrozumiałam jego awersję do powierzania Pottera Mistrzowi Eliksirów (oczywiście pomijając kwestię nieposiadania przez przez niego praw do chłopca) - Albus po prostu nie wierzył w prawdziwość ich relacji. Znając sytuację Seva to całkowicie zrozumiałe. Boję się tylko, jaka będzie jego ostateczna decyzja.

    Severus na pewno przeżywa teraz ciężkie chwile, a biorąc pod uwagę jego pesymistyczne usposobienie, zapewne wierzy, że nie będzie mógł objąć opieki nad dzieckiem. Ech, biedny Sevy. Cieszę się, że wreszcie wypowiedział swoje uczucia do Harry'ego.

    Doczepię się tylko, droga Intro, do długości rozdziału, dlaczego tak krótko ;_;? No i jeszcze:
    [hejt, ból, rozpacz]
    Dlaczego tam w pierwszym zdaniu jest "otwarł"?! Ludzie, ja wiem, że to też jest poprawna forma, ale dlaczego?
    [/hejt, ból, rozpacz]

    Odpowiadając na komentarz: oczywiście, Intro, z chęcią zostanę wokalem w "Rockowych Kociołków", to dla mnie wielki zaszczyt. Jest tylko taki tyci, tyci problem - tak jakby trochę nie umiem śpiewać, ale nie ważne *podśpiewuje pod nosem lekko fałszując "Każdy śpiewać może, trochę lepiej lub trochę gorzej*. Także z chęcią pomogę przy tworzeniu kolejnych hitów. A i naprawdę liczę, że dasz popalić swojemu promotorowi. Facet będzie jeszcze długie lata pamiętał Twoje nazwisko.

    A i tak już zupełnie bez związku z rozdziałem: Merlinie, Intro, 4:32, czy ty w ogóle sypiasz?! Jeszcze trochę i zacznę zbierać podpisy pod petycją dotyczącą unormowania Twoich godzin snu.

    Intro, Anonimie, ja naprawdę nie wiem, co wy widzicie w tych choinkach. Ot, zwykle drzewa narysowane bez większej wprawy. Ale i bardzo miło zrobiło mi się na sercu od Waszych komentarzy, dziękuję bardzo.

    Erel, ty też świetnie się spisałaś. Żadnych błędów w rozdziale nie zauważyłam (tylko to "otwarł" z tym, że to nie błąd, a moje biadolenia), także gratuluję, robisz duże postępy.

    Pozdrawiam i życzę duuuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, tutaj znowu Zaczytana, która zapomniała wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy, a że jest okropnym leniwcem, to pisze z anonima.

      Z chęcią wpadnę na Twojego bloga, nazwa brzmi bardzo zachęcająco :D

      Usuń
    2. Zaczytana, ty zawsze wiesz, jak poprawić mi humor :D Relacja Vi – Severus to jak linia wysokiego napięcia. Brakowało mi takiego bohatera, z którym Snape mógłby jawnie walczyć, a który by się go nie bał. I jest Vivienne :)
      Dumbledore jest postacią dość trudną do przedstawienia. Mam wrażenie, że aż do zakończenia „Bezdomnych” na przemian będę czytać w komentarzach, że jest kanoniczny, że nie jest kanoniczny, że co ja z nim, kurde, zrobiłam :D Chyba tylko Rowling wie, jaki naprawdę był Albus Dumbledore, dyrektor Hogwartu :)
      Severus Snape, skrytoemo potterworld :D
      Cóż, profesor jest nieco zagubioną postacią, przeżył wiele i chciałam to ukazać. Lucasa po części wprowadziłam po to, aby Severus nie musiał przy nim kryć się za maską. Nie wyobrażam sobie, jak realny Snape musiał być samotny i zrozpaczony, aby stać się tak nieprzyjemną osobą, na jaką wykreowała go Rowling. Jego życie jest bardzo smutną historią.
      Jest „otwarł”, bo nie chciałam robić powtórzenia do „otworzył”, a „rozchylił”, „uchylił” brzmi tak bardzo… Niemęsko :D Proponuj, chętnie zmienię to słowo :D
      Rockowe Kociołki się rozrastają! Chyba muszę na drugim blogu utworzyć osobną stronę z wszystkimi tekstami, które pojawią się w „Bezdomnych”! Mówię Ci, jeszcze będziemy sławne :D
      Dziękuję Ci bardzo za wyczerpujący komentarz, dziękuję w imieniu swoim i Erel :) Jestem pewna, że dla niej to również dużo znaczy :)
      Trzymaj się,
      Intro
      PS: Sypiam, po prostu czasami dopada mnie okresowa bezsenność :D Toż to idealna okazja do prowadzenia bloga, tym bardziej, że za dnia za moja ścianą hałasuję chochliki… Już nie mogę się doczekać przeprowadzki :D
      PPS: Choinki piękne są i się ze mną nie kłóć! A już niedługo wstawię kolejne fanarty, ludzie się rozpłyną :)
      PPPS: Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś podzielisz się z nami jakimś swoim tekstem. Często wracam do Twojego „Usypiania” :)

      Usuń
    3. Linia wysokiego napięcia? Jawna walka! Matko, już się nie mogę doczekać! Widzę te wszystkie kłótnie i pyskówki... To takie piękne <3
      Powiem szczerze, że nie przepadam za historiami z wieloma OC, ale Twoje własne postacie są cudne. Ich osobowości nie są płytkie, a sami bohaterowie nie ograniczają się tylko do wykonania swojej roli w opowiadaniu, oni naprawdę w nim żyją.
      Zgadzam się, że Snape to bardzo smutna postać. W zasadzie to w życiu spotkały go tylko złe rzeczy, do względnie radosnych chwil, które przeżył można zaliczyć właściwie tylko kilka lat w Hogwarcie, a i one były dość słodko-gorzkie. Gdyby nad tym głębiej pomyśleć, to można byłoby dojść do wniosku, że Severus sam dążył do pewnego rodzaju autodestrukcji: nie chciał porzucić złego towarzystwa, w wyniku czego stracił jedyną przyjaciółkę, a później na siłę zraził do siebie jej syna (bo powiedzmy sobie szczerze, gdyby Snape nie traktował w taki sposób Harry'ego, a zamiast tego podszedł do niego przyjaźnie, zaczął opowiadać o jego matce i ich przyjaźni, to prawdopodobnie stałby się dla Pottera kimś takim jak Lupin i Black) i w zasadzie wszystkich innych.
      Faktycznie gdyby w pierwszej linijce pojawiło się słowo "otworzył", to byłoby to powtórzenie. Zwracam honor, niech tak zostanie. Ja po prostu mam straszną alergię na wyraz "otwarł", nie wiem, dlaczego, ale myślę, że ma z tym coś wspólnego pewna dość kiepska książka, którą koedyś przyczytałam, a w której namiętnie pojawiało się to słowo. Od tego momentu mam lekką traumę.
      Podstrona z piosenkami to wspaniały pomysł! To cudownie urozmaici "Bezdomnych"! Jasne, że będziemy sławne. Mówię Ci, zaczęło się od "Czaruj się, frajerze", a skończy się na światowym tournée. Jeśli będziesz kiedyś potrzebowała kogoś do instrumentów, to nieskromnie przyznam, że w 4 klasie podstawówki potrafiłam zagrać na flecie 2 zwrotki "Przybieżeli do Betlejem" i wymiatałam na cymbałkach ;)
      Pozdrawiam ciepło :)
      PS Skąd ja to znam, okresowa bezsenność to moje drugie i trzecie imię. Chociaż u mnie objawia się to niespaniem gdzieś do trzeciej, stąd zdziwiła mnie ta czwarta. Ba, przyznam nawet, że największa wena do robienia czegokolwiek (serio, kiedyś o wpół do trzeciej stwierdziłam, że upiekę ciastka, niestety zostałam powstrzymana ;_;), tym właśnie sposobem stworzyłam ze trzy opowiadania, których nigdy nie chciało mi się spisać. Ech, ten wieczny dylemat, czy iść spać, czy zrobić coś konstruktywnego i obudzić się następnego dnia o 12 z wyrzutami sumienia, że przesypiam całe swoje życie ;_;
      No ale życzę miłej przeprowadzki. Tylko nie pogub rzeczy, bo to się zdarza.
      PPS No dobrze, już dobrze :)
      PPPS Może kiedyś :) Przyznam, że coś tam nawet napisałam i może nawet się zgłoszę, tylko na razie jestem w podróży.

      Usuń
  4. Nareszcie! Juz sie zastanawialam czy kolejny blognie porzucony, ale nie, hura! Swietny odcinek. Troche krotko jak dla mnie. Choc dla mnie dobre historie zawsze za krotkie. Jestem ciekawa co zrobi Albus, wiec czekam z niecierpliwoscia "na rano". Pisze prosze, zycze weny! Watek z Cholera mam nadzieje, ze bedzie rozwiniety, ale jak sobie wyobrazioam jak Snape upomina rozkochana uczennice to, az sie rozesmialam :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, miło mi Cię widzieć na „Bezdomnych”. Nowy komentujący zawsze cieszy :)
      Nie chcę porzucać bloga, tak szybko się mnie nie pozbędziecie. Za dużo osób do mnie zagląda, żebym myślała o zaprzestaniu działalności :) Musiałabym mieć spore problemy, żeby zrobić sobie przerwę (taaak, coś w rodzaju wrednego promotora), tym bardziej, że każdego dnia coraz więcej czytelników tu zagląda.
      Vivienne została przywitana bardzo ciepło, jestem tym wręcz zadziwiona. Mam nadzieję, że wraz z kolejnymi rozdziałami uda mi się podtrzymać zainteresowanie jej osobą :)
      Pozdrawiam,
      Intro

      Usuń
  5. Hejo.
    Kurczę, chyba przespałam dodawanie komentarzy.

    Na początek chciałabym dołączyć do chwalenia za rysunki :D Choć sama się za mocno rozleniwiłam, by dołączyć, ale Intro dostała już namiastkę mej twórczości i zostaje nam poczekać co z nią zrobi ;>
    W wakacje może wreszcie uda mi się trochę ożywić i dodać od siebie więcej wkładu :)
    Co do godziny, to ja się nie mam prawa czepiać, sama sprawdzam to zazwyczaj o podobnych porach, rezerwując jeszcze przynajmniej jedno czytanie na dzień ;)

    Strasznie podoba mi się relacja Vi-Sevy i pełen szacunek dla Vi, która mimo publicznego zgaszenia jej zauroczenia, a może właśnie po tym, potrafi przywalić Severowi w słusznej sprawie ^^ Dumbledore faktycznie staje się autentyczniejszy z każdym kolejnym występem w fabule. Radość z obecności Lukasa pozostawię sobie, by się nie ośmieszać publicznie ;P
    Intro szczerze gratuluję umiejętności tworzenia realnych i barwnych osobowości :D

    Niecierpliwie czekam na dalszy ciąg do sprawdzenia ;)
    Wasza chaotyczna Erel :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niczego nie przespałaś :) Czasami i po miesiącu ktoś dodaje jakiś komentarz, a to zawsze cieszy tak samo. Zresztą, chyba sama o tym wiesz :)
      Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie cieszą Twoje słowa… Bardzo, baaardzo mi zależało na stworzeniu pełnowymiarowych, wiarygodnych postaci. Po prostu serce mi rośnie, gdy ktoś mi mówi, że to widać w moim tekście :) Dla takich chwil warto publikować :)
      Pozdrawiam Cię, mój niezawodny detektywie :D
      Intro, również chaotyczna
      PS: Mam wrażenie, że Vi mile urozmaici fabułę :)

      Usuń
  6. Zapraszam Cię na moje opowiadanie Bullet.
    Czy można żyć podwójnym życiem? Znać piekło jak własną kieszeń i uważać je za swój drugi dom? Czy miłość, namiętność, alkohol i nikotyna pomagają przetrwać trudne chwile? Jak toczy sie życie między dwoma światami - za dnia jesteś zwykłą dziewczyną, w nocy zaś chłopakiem którego nazywają demonem.

    Bullet - Tako nim mówią. Wiedzą o nim tylko trzy rzeczy - uzależniony od fajek, adrenaliny i Bullet For My Valentine.
    http://bullet-by-edi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edi, polecam wszelkiego rodzaju rejestry blogów. Na pewno więcej osób trafi stamtąd na twojego bloga, niż z komentarza.
      Pozdrawiam,
      Intro :)

      Usuń
  7. Trafiłam na te opowiadanie dwa dni temu bodajże i od razu zaczęłam czytać. Co tu więcej mówić, zakochałam się w tej historii, która wydaje się być w jakiś sposób inna niż większość FF. Severus to moja ulubiona postać z całej serii i biję pokłony pani Rowling za tak świetną, wielowymiarową postać. Ale przejdzmy do rzeczy, Twoje postacie, choć przerysowane, są bardzo dobrze przedstawione, troszkę w innym świetle niż w wersji oryginalnej. Chociaż powiem szczerze, że na poczatku Sev mnie zdenerwował ciągłym użalaniem się nad sobą. Jakoś nie mogłam połączyć jego osobowości i całej aury z tymi wyrzutami, targającymi nim na każdym kroku. Jednak z drugiej strony jest to dobre w tym opowiadaniu, bo w jakiś sposób mamy okazje zobaczyć, co dzieje się w jego wnętrzu.

    Przechodząc dalej... Podoba mi się bardzo zarys fabuły jaki wykreowałaś do tej pory. Cały czas mnie ciągnie, by dowiedzieć się więcej! Żadko znajduję na prawdę dobre FF z uniwersum Harrego Pottera, a ten z czystym sercem zaliczam do tych najlepszych, jakie znam. Ciekawią mnie niewyobrażalnie dalsze losy bohaterów, przemiana Seva i nowe postaci - Vi i Lukas, o których mało wiemy.

    Trzymam kciuki, jako koleżanka po fachu, byś umiała jak najlepiej pokazać własne postaci, ich charaktery, losy, historie, bo chyba to jest w gruncie rzeczy najważniejsze. Według mnie, gdy bohaterowie żyją, to ich opowieść kreuje się sama. :)

    Ja także piszę opowiadanie i serdecznie Cie zapraszam! Jest ono o innej tematyce, ale może choć troszkę Cię zainteresuje. Zapraszam serdecznie! - oczy-w-ogniu.blogspot.com

    Pozdrawiam!
    Olga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olgo, miło mi Cię powitać w progach komentujących :)
      Nawet nie wiesz, jak bardzo cieszą mnie Twoje słowa. Moim głównym założeniem było stworzenie czegoś, co nie byłoby jedynie powieleniem znanych schematów i dosłownie unoszę się kilka cali nad ziemią za każdym razem, gdy ktoś mi mówi, że „Bezdomni” nie są szablonowi.
      Cóż, Severus coś w sobie ma. A nawet bardzo wiele tych „cośów”, a wszystkie wymieszane w idealnych proporcjach. I chociaż bardzo boli mnie to, że Rowling go na końcu uśmierciła, to doskonale zdaję sobie sprawę, że gdyby jednak przeżył i został zniszczony w którymś z rozdziałów… W fanfiction to jeszcze przełknę, ale po takim wyskoku Rowling, to bym chyba osobiście do niej poleciała i zorganizowała strajk głodowy pod jej domem (a już mam na to ochotę po „Przeklętym dziecku”) :)
      Mam nadzieję, że wybaczyłaś mi te Severusowe emo, które mi wyszło na początku. Przyznaję, przesadziłam :) Mogłam nieco umniejszyć cały dramatyzm, a opowiadanie by na tym nie ucierpiało. Nie będę kłamać, wraz z rozwojem bloga rozwijam się i ja. Ćwiczę warsztat z płonną nadzieję, że kiedyś z dumą postawię własną książkę na półce. To by było spełnienie marzeń.
      Cóż, dziękuję Ci i za słowa pociechy i za rady. Widać, że z Ciebie koleżanka po fachu, bo najciężej właśnie wiernie trzymać się charakteru swojej postaci i nie zmieniać go w trakcie pisania. Cóż, największy problem mam z Dumbledorem. To bardzo złożona postać i szczególnie trudno mi się w nią wczuć.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i z całego serca dziękuję za tak rzeczowy i drobiazgowy komentarz :)
      Intro
      PS: Masz sporo racji w tym, że pełnowymiarowi bohaterowie sami kreują swoją historię. Spotyka mnie to za każdym razem. Siadam przed klawiaturą z konkretnym planem i nigdy nie udaje mi się zrealizować. Historia pisze się sama :)
      PPS: Chętnie zajrzę na Twojego bloga :)

      Usuń
  8. - "pociągając nosem" nie "podciągając"
    - "spoczywał w rękach" to związek frazeologiczny, więc nie możesz zmienić jednego słowa na inne.
    - "ciężka kurtyna zawieszenia" - przekombinowane xD
    - znowu "oczyma" - zboczenie zawodowe? xD Nie wiem o co chodzi z gorejącymi. Płonęły? xD Ale tak serio? W przenośni?
    - "próbując przetrawić" wystarczy bez "w sobie"
    - "gdzie w okolicach potylicy pytające spojrzenie Lucasa" ciężko czuć myśli innych w swojej głowie, jak na nich nie patrzysz xD
    - "po przeciwległej stronie gabinetu" albo "w przeciwległym rogu gabinetu"
    - "znużony stresem i wyczerpaniem" - wyczerpanie jest masłem maślanym do znużenia xD
    - "Kostka zaatonęła, drobiny cukru umarły" - wiem, że kochasz cukier, ale nie bądź taka melodramatyczna xD To zdanie jest niepotrzebne.
    - "odmalowało się na jego twarzy" nie "odrysowało zmarszczki", jak chcesz zmarszczki to prędzej mogłyby się "pojawić" z powodu zmęczenia.
    - "cichym zaklęciem" - w sensie cicho je wypowiedział, czy było niewerbalne?
    - "oddychając głęboko w jego kark" - "w jego kark" niepotrzebne, ale jak potrzebujesz to zapisz w osobnym zdaniu.
    - "najbliższe godziny" - literówka, z rozpędu napisałaś "najbliższego"
    - "to dziecko przy sobie" - nie lepiej "trzyma dziecko w ramionach"?

    No dobrze, skoro błędy znalazłam to czas na część komentującą.

    To dobrze, że Severus tak jakby odzyskał Harry'ego. Mówię tak jakby, bo nie wiadomo co Dumbel zrobi. Ale póki myśli wstrzymam się z obietnicą zesłania meteoru.

    Z innej beczki natomiast: brakowało mi rakcji Vivienne i zauważyłam, że Tobie też. Dumbel kazał jej nie spać, ale mnie osobiście to nie przekonało. Nie powinna być aż tak zmęczona, skoro, o ile dobrze pamiętam, to było jej jedyne zlecenie tego dnia. No i jakoś trudno mi sobie wyobrazić, by pozwoliła sobie nie wykrzyknąć czegoś na głos, gdy usłyszała o tym, że Severus kocha Harry'ego. Ba, co więcej nie mogę uwierzyć, że nie przeprosiła go za swoje zachowanie i nie wyraziła szoku w związku z tym, że to nie Severus oddał Harry'ego Dursleyom tylko Dumbledore. Miałam po prostu wrażenie, że ożywiłaś postać na jeden rozdział, a potem ją zabiłaś odbierając jej wszystkie dialogi. Niedobry reżyserze, tak nie wolno :(

    Nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć, bo sporo gadania tutaj było i w zasadzie sprawa się jeszcze nie rozstrzygnęła. Na razie tylko siedzę i myślę "Dostanie tę opiekę nad Harrym, czy nie dostanie?". Oczywiście pamiętam o Lucasie. Jego zachowanie w stosunku do brata leje po prostu miód na ludzkie serce. Widać, że taki lekki zgrywus z niego i gdyby mógł, to by złapał brata w typowo amerykański sposób i poczochrał mu włosy pięścią xD

    No dobrze, to teraz się żegnam, życząc weny i takie tam xD
    Czekam na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie zsyłaj meteoru! Myśl o skrzatach! I o… O…. O Binnsie, on by tego nie przeżył!
      Nie osądzaj Vivienne tak pochopnie, ona zwyczajnie ma ogromny szacunek i zaufanie do dyrektora. Jej historia jest nieco bardziej skomplikowana, niż przedstawił to Severus. Mam nadzieję, że z czasem jej reakcje zostaną usprawiedliwione :) Jednak, jak sama wiesz, mam durny zwyczaj rozwlekania akcji i stopniowego budowania charakterów postaci, więc… To nieco potrwa :) Mam nadzieję, że uda mi się do każdej postaci stworzyć wiarygodne tło i nikogo nie pozostawić płaskim i liniowym.
      Dziękuję ponownie za znalezienie błędów i pozdrawiam,
      Intro

      Usuń