Przeżyłam. Nie wiem, jak tego dokonałam, ale przeżyłam. Koniec
sesji, koniec kolejnego roku! Nareszcie! Teraz czekają mnie dwa tygodnie
odpoczynku przerywane jedynie pisaniem pracy dyplomowej.
Z góry Was przepraszam, że tak długo mnie nie było.
Egzaminy, kolokwia, zaliczenia… Najgorsze zaś są indeksy, bowiem w dobie
systemów komputerowych nie mają chyba żadnego zastosowania poza pognębieniem
studentów… I profesorów :) Ale to już jest koniec i nie ma już nic. Hallelujah!
Erel, Zaczytana, Ślizgonka, Was przede wszystkim kornie błagam o
wybaczenie :) Staram się odpisywać na wszystkie komentarze, ale tym razem
zwyczajnie brakło mi czasu… Mam nadzieję, że to Was nie zniechęci do mojej
osoby :) W ramach pokuty, dla Was ten rozdział i dla Was specjalnie nieco więcej cukru na zakończenie :)
Co do wątków pobocznych, wszystko powinno się ładnie
rozwinąć w kolejnych rozdziałach. Przynajmniej historia rodziców Severusa
niedługo się wyjaśni, reszta zaś sama wypłynie z czasem. Wam, moi drodzy,
pozostaje chyba tylko czekać na kolejne rozdziały :)
Wakacji życia życzę wam wszystkim!
.......................................................................................................................................
Nie licząc paru sztuk bielizny, z
odzieży Severus kupił Harry’emu jedynie flanelową piżamę i lniany kapelusz na
słoneczne dni. Po chwili zastanowienia, z poczuciem nostalgii dorzucił do
sklepowego wózka też parę typowo mugolskich t-shirtów z nadrukami z Gwiezdnych
wojen, filmu, który oglądał jako nastolatek najpierw z Lucasem, a później z
Lily. Stwierdził, że musi go kiedyś pokazać malcowi. Chłopiec zasługiwał, by
znać coś, co kiedyś kochała jego matka. Mężczyzna potrząsnął głową, wyrzucając
z niej te myśli. To nie czas na roztrząsanie przeszłości.
Severus nabył również parę sztuk
pościeli i granatową poduszkę w gwiazdy. Podświadomie czuł, że spodoba się
chłopcu. Nie mylił się, Harry nie potrafił oderwać od niej oczu.
Potrzebnym zakupem okazał się
fotelik samochodowy. Tak długo, jak zostaną u Lucasa, mugolski wynalazek będzie
niezbędny przy każdej podróży samochodem. Przydatny może okazać się też płócienny
plecaczek, w który Harry uparcie wpatrywał się od kilku minut. Severus zdusił
parsknięcie i wręczył chłopcu tornister. Zamyślił się. Czego jeszcze mogło
potrzebować pięcioletnie dziecko?
Poczuł, że ręka Harry’ego drży ze
zmęczenia, lecz chłopiec uparcie ściskał jego palce. Severus westchnął i ukląkł
przed malcem. Przez myśl przemknęło mu, ze niedługo ten irytujący gest wejdzie
mu w nawyk.
To dobrze?
– Harry, jesteś zmęczony?
I może faktycznie był to wynik
zmęczenia, może wrażeń, bądź też, czego Severus nie umiał do siebie dopuścić,
zaufania, lecz Harry bez wahania pokiwał głową.
– Trochę się zmęczyłem,
profesorze – potwierdził malec.
– Jechałeś kiedyś w wózku
sklepowym? – zapytał po chwili zastanowienia Severus. Tym razem chłopiec
przecząco pokręcił głową. – Myślę, że może ci się to spodobać. Pomogę ci wejść,
dobrze?
Harry ponownie zadziwił Severusa,
gdy bez wahania wyciągnął w jego stronę ręce.
Może po prostu przywykł, sporo razy był dzisiaj na moich rękach.
Po chwili wahania podniósł
chłopca i posadził w rogu sklepowego wózka. Z wahaniem podał mu poduszkę w
gwiazdy. Harry zrobił sobie z niej wygodnie siedzisko i oparty o nią plecami,
pozwolił się powieźć dalej. Severus poczuł coś dziwnego w przełyku, gdy malec,
kurczowo uchwycony stalowej ramy, rozglądał się wokół tak, jakby pierwszy
lepszy przechodzień zamierzał wsadzić go pod pachę i chyłkiem uprowadzić.
W sklepie z artykułami
dziecięcymi, Harry z uchylonymi ustami podziwiał zabawki, lecz nie odważył się
sięgnąć po żadną. Na pytanie Severusa o to, co mu się podoba, niepewnie wskazał
w kierunku gabloty pełnej resoraków. Gdy mężczyzna podjechał pod nią wózkiem,
Harry po kilkukrotnym zapewnieniu, że może coś dla siebie wybrać, zacisnął w
dłoni fioletowy samochód o szerokich, gumowych oponach. Za namową profesora
dorzucił jeszcze parę aut.
Severus z westchnieniem oparł się
o sklepowe regały i przypatrywał się Harry’emu, który niepewnie przesuwał samochody
po plastikowej rączce wózka. Pomyślał, że chłopiec chyba pierwszy raz w życiu
może się nimi bawić bez obawy o to, że zostaną mu brutalnie wyrwane przez
kuzyna. Mężczyzna miał wrażenie, że dla malca najbliższe dni będą pełne
kolejnych pierwszych razów. Poradzą z tym sobie. Z tym i z chorobliwym lękiem
przed wszystkim nowym.
Spojrzał na pochłonięte zabawą
dziecko.
– Lubisz rysować, Harry? –
zapytał po chwili zastanowienia.
– Lubię – potwierdził chłopiec. W
jego głosie nie było już słychać strachu. – Kiedyś dużo rysowałem, ale tylko
gdy nie widzieli, bo gdy wiedzieli, to byli źli, że marnuję papier.
Severus zacisnął dłonie na
poręczy wózka tak mocno, że pobielały mu knykcie. W myślach odliczył do
dziesięciu i powoli wypuścił z siebie powietrze. Chłopiec patrzył na niego
nieco wystraszony. Mężczyzna westchnął i odłożył plany mordu na później. Potarł
nasadę nosa i zaczął gorączkowo przeszukiwać umysł, bo znaleźć w nim słowa,
które będą zrozumiałe dla pięcioletniego dziecka. To było trudniejsze, niż się
spodziewał.
– Jestem zły na nich, Harry –
zaczął ostrożnie. – Nie traktowali cię dobrze, choć powinni. To byli źli
ludzie.
– Wszyscy ludzie są źli – Harry
przekrzywił głowę i zapomniawszy o strachu, zastanawiał się nad czymś
intensywnie. – To głupie.
Severus spojrzał na niego
badawczo.
– Co jest głupie, Harry?
– Że dorośli wybierają. Nie są
sprawiedliwi, przecież Dudley często był okropny, a ciotka Petunia zawsze
wolała kochać jego, a mnie nie kochała nigdy. Mówiła, że na to nie zasługuję,
bo jestem okropny. Skoro to znaczy, że byli źli, to byli tacy, bo tak wybrali.
To głupie, że dorośli wybierają bycie złymi.
Severus poczuł, jak coś zaciska
się na jego gardle. Nerwowo przełknął ślinę i przeklinając w myślach napiął
mięśnie, by powstrzymać drżenie rąk. I jak miał wytłumaczyć Harry’emu, że
istnieją też dobrzy ludzie? Nikt przecież nie był krystalicznie czysty, a
mężczyzna nie chciał, by malec zaufał kiedyś niewłaściwej osobie i został
zraniony. Cholera, sam nie uważał się za właściwą osobę.
Z wahaniem położył dłoń na
ramieniu chłopca. Zmusił się, by spojrzeć mu w oczy.
– Masz rację, to głupie, ale nie
wszyscy ludzie są źli – zapewnił dzieciaka, choć samemu od takiego myślenia
powstrzymywał go jedynie obraz Lucasa, Lily i właśnie tego małego chłopca,
Harry’ego.
– Wszyscy są źli – westchnął Harry.
– Kto nie jest?
Severus nie musiał myśleć.
Odpowiedź napłynęła sama.
– Twoja mama, Harry. Lucas.
Sądzę, że również twój ojciec.
Chłopiec milczał dłuższą chwilę.
– Moich rodziców już nie ma, nie
pomyślałem o nich – przyznał w końcu. – Lucas jest dobrym człowiekiem?
– Tak. Już ci to mówiłem. Lucas
jest najlepszym człowiekiem jakiego znam.
Harry długo zastanawiał się nad
tymi słowami. Skoro są ludzie dobrzy i ludzie źli, jak ich od siebie odróżnić?
--
Severus wrzucił do wózka ryzę
białego papieru i grube kredki w standardowych kolorach. Spojrzał na regały z
zabawkami. Harry milczał i zamyślony spoglądał w jakiś martwy punkt na ścianie,
więc mężczyzna, już po odgonieniu od nich nazbyt chętnej do pomocy pracownicy
sklepu, która trajkotała jakimś niezrozumiałą dla niego norweską gwarą, dokonał
niepewnego wyboru. Zgarnął z regału klocki podobne do tych, które widział wiele
lat temu w pokoju Lucasa. Chłopcu powinny przypaść do gustu. Niepewnie sięgnął
też po piętrowy, drewniany garaż, by dzieciak mógł w nim trzymać swoje
samochody. Co jeszcze?
Severus spojrzał krytycznie na
przeszklony regał. Czego jeszcze mógł pragnąć pięcioletni chłopiec? Czegoś,
czego on sam nie miał w swoim dzieciństwie. Z triumfem w oczach podprowadził
wózek w stronę działu z maskotkami. Ostrożnie położył dłoń na ramieniu
Harry’ego, by wyrwać do z letargu.
– Która z nich ci się podoba?
Harry potrząsną głową wyrzucając
z niej zbyt trudne dla niego myśli i zlustrował uważnym spojrzeniem regały.
Patrzył długo, aż wreszcie jego uwagę przyciągnęła jedna maskotka. Podążając za
jego wzrokiem, Severus bez zbędnych pytań położyć na jego kolanach dużego,
zielonego krokodyla.
Cóż, dziwny wybór…
--
W księgarni nie było już
problemów ani z wyborem, ani z nieśmiałością. Klęcząc w wózku, Harry wodził
palcami po grzbietach książek i zawzięcie dyskutował z Severusem. Mężczyznę
zadziwiało to, że w wieku pięciu lat chłopiec potrafi płynnie czytać.
– Nudziło mi się – wyjaśnił
konspiracyjnie Harry. – Gdy się siedzi za karę w komórce pod schodami, jest
strasznie nudno, więc zabierałem książki Dudley’a i czytałem. On nienawidzi
książek, więc nigdy nie zauważył, że jakieś zniknęły z jego pokoju.
Severus westchnął. Powstrzymał w
sobie złość na Dursley’ów tylko dzięki temu, że miał pewność, że przy
najbliższej okazji zemści się na nich za „to” i całą resztę.
– Kto cię nauczył czytać? –
zapytał zamiast tego.
– Telewizja. Dudley oglądał bajki,
w których pokazywali litery. Oglądał zawsze wtedy, gdy miał iść na szczepienie.
Nienawidził bajek, które czegoś uczą, ale bardzo bał się zastrzyków, a ciotka
była zawsze taka szczęśliwa, że Dudley uczy się liter, że mógł oglądać te bajki
tak długo, jak tylko chciał. Zawsze myślał, że jeśli będzie oglądał je
wystarczająco długo, to ciotka Petunia zapomni o szczepieniu. Ja wtedy trochę
podglądałem telewizję i zapamiętałem litery. Najpierw czytałem litery, a
później słowa. Czytanie jest fajne.
Czarodziej pokiwał zgodnie głową.
Czytanie było „fajne”.
– Ja też lubię czytać –
potwierdził starając się potrzymać rozmowę. To dobrze, że chłopiec wreszcie
zaczął się odzywać.
– Dlaczego lubi pan czytać? –
Harry spoglądał na niego znad okularów.
– Myślę, że z książek można
powiedzieć się wielu rzeczy. Czasami są azylem…
Harry patrzył mu prosto w oczy. Mężczyzna
z zakłopotaniem schował się za kurtyną włosów. Powiedział więcej, niż zamierzał.
– Ja siedziałem w komórce… –
Harry zastanawiał się, jak ubrać swoje odczucia w słowa. – Tak, siedziałem w
komórce, ale gdy czytałem, to byłem w gdzieś indziej, w tej książce. I byłem
tym człowiekiem z książki. Wtedy myślałem to, co on. I się bałem z nim i
ciszyłem i smuciłem. To było trochę tak, jakbym uciekł.
– Rozumiem – przytaknął Severus. –
Książki są bardzo pożyteczne. To pokarm dla duszy. Rozumiesz mnie? Uczą nas
odwagi, konsekwencji, współczucia. Uczą nas, jak być człowiekiem.
Harry zastanawiał się nad tymi
słowami. Severus miał dziwne wrażenie, że malec w jakiś dziwny sposób go
zrozumiał, choć przecież irracjonalnym było to, by pięcioletnie dziecko pojęło
znaczenie tego, czego często nie przyjmowały do wiadomości młodsze roczniki Gryffindoru lub Huffepuffu.
To mądry chłopak, niezwykle inteligentny.
– Wybierz tyle książek, ile tylko
chcesz – stwierdził Severus, gdy Harry ponownie wrócił do oglądania okładek.
Oczy chłopca zalśniły ze
szczęścia, lecz mimo to jego ręka zawisła w bezruchu. Severus spojrzał mu w
oczy.
– Wybieraj, Harry.
--
Severus pchał wózek z zakupami i
zaczytanym chłopcem w stronę restauracji, w której umówił się z Lucasem.
Pobieżnie przebiegł spojrzeniem po okładkach książek spoczywających na kolanach
dzieciaka tuż obok krokodyla, który zajmował honorowe miejsce. „Pinokio”,
„Kubuś Puchatek”, „Baśnie braci Grimm”, „Mały książę” i koło dziecięciu innych
tytułów. Mężczyzna parsknął pod nosem. Już widział siebie zagłębionego w jakimś
traktacie o alchemii, a obok niego Harry’ego pochłoniętego jakąś powieścią dla
dzieci.
Nie przyzwyczajaj się, bydlaku.
Warknął i wyrzucił z głowy ten
obraz. Już niedługo Harry znajdzie się u kogoś, kto zapewni mu lepsze życie.
--
Dzieciak nie dokończył obiadu.
Gdy pochłoną frytki, jego powieki zaczęły opadać coraz niżej, zaś głowa ciążyć
tak bardzo, że w końcu oparła się o ramię Severusa. Mężczyzna otulił śpiącego
chłopca kocem i zamiast ułożyć w wózku sklepowym, umościł go wygodnie w swoich
ramionach szukając wymówki w tym, że tak malcowi będzie wygodniej. Lucas
uśmiechnął się na ten widok i z ociąganiem ruszyli w stronę samochodu.
Podczas gdy objedzony do
nieprzytomności bekonem Sam sadowił się na siedzeniu obok kierowcy, Severus posadził
Harry’ego w dziecięcym foteliku i przypiął pasami. Okrył go szczelniej kocem,
zaś na jego kolanach położył krokodyla, którego dzieciak zdawał się kochać od
pierwszego wejrzenia.
Usiadł na miejscu obok chłopca,
ten zaś od razu opadł na jego ramię.
– On naprawdę czuje się przy
tobie bezpiecznie – wyszczerzone zęby Lucasa odbijały się w bocznym lusterku.
Severus zignorował te słowa.
Harry potrzebował opiekuna, a przecież nie było nikogo innego. Tylko on.
--
Wieczór Severus poświęcił na
czytanie najnowszego numeru „Ważyciela”. Nie chciał mieć braków w wąskim
przedziale „ważycielskich nowinek”, w końcu jako Mistrz eliksirów czuł się
zobowiązany do bycia na bieżąco.
Gdzieś z kanapy obok słyszał
rozbawione parskanie Lucasa. Poczuł dziwną ochotę, by, jak za dawnych czasów,
zdzielić go łokciem między żebra. Cóż, doskonale wiedział, dlaczego Norweg się
śmieje. Spojrzał na podłogę u swoich stóp. Nie miał pewności, czy powinno go to
bawić, przerażać, czy też może dziwić. Skłaniał się jednak ku temu ostatniemu.
Ciekawe towarzystwo…
Harry nie odstępował go ani o
krok. Severus myślał, że to skończy się, gdy wrócą z centrum handlowego, lecz
również w domu chłopiec wciąż nie oddalał się od jego boku. Teraz przyciągnął
do sofy drewniany garaż z wszystkimi swoimi resorakami i bawił się praktycznie
skryty między nogami mężczyzny.
Gorszy jednak był Sam, który
stęskniony za dawno niewidzianym przyjacielem, rozwalił się na kolanach Severusa
i drzemał na nich, misternie i wyjątkowo artystycznie obśliniając mu nogawki.
Mężczyzna już od kilkunastu minut nie czuł nóg.
– Ile waży Sam? – zrezygnowany
zwrócił się w stronę Lucasa.
Norweg mało nie zadławił się
śmiechem.
– Ponad dwadzieścia siedem kilo.
Nieco go przekarmiłem.
Lucas prawie płakał ze śmiechu.
Harry również nie mógł się powstrzymać. W końcu parsknął i Severus, co brzmiało
to raczej jak lekceważący wydźwięk, lecz Norweg znał swojego brata zbyt dobrze,
by nabrać się na tę sztuczkę.
Severus spoglądał na roześmianego
Harry’ego i zdziwiony stwierdził, że czuje się z tym dobrze. Dobrze w tym domu,
dobrze przy Lucasie, pierwszy raz od śmierci Lily. Dobrze przy Harrym.
--
Nie wiedział, dlaczego nie spał w
salonie. Dlaczego znów położył się w swojej starej sypialni przy boku Harry’ego.
Może sprawiły to wystraszone oczy chłopca, gdy usłyszał, że w nocy Severus
będzie z dala od niego, może zaś jego egoistyczna potrzeba posiadania i
bliskości, do której nie chciał się przyznać.
Przypomniał sobie swoją
konwersacje z Harrym, gdy już leżeli w łóżku pogrążeni w przyjemnym, bladym
świetle sączącym się sod klosza lampki nocnej. Rozmawiali o ludziach. Dobrych i
złych ludziach. O tym, kto jest jaki. Komu można ufać, a kto cię zrani.
Ciężko było Severusowi
wytłumaczyć pięcioletniemu chłopcu to, jak odróżnić dobrych ludzi od złych.
Pamiętał, jakich słów użył. „Granica jest bardzo cienka i zawsze trzeba być
bardzo ostrożnym w swoim osądzie”. Cieszył się, że malec nie zapytał o to, jaki
był James Potter.
Wydawało mu się, że Harry pojął,
że ludzie się różnią, że nie wszyscy są źli. „Świat nie jest tylko czarny,
Harry” stwierdził Severus. To były zbyt trudne słowa jak na pięcioletnie
dziecko, ale sam temat był trudny. Doświadczenia chłopca z dorosłymi były
trudne. „ Świat nie jest też czarno – biały. Nie ma wyraźnego podziału, to od
ciebie zależy, komu zdecydujesz się zaufać. Czasem ktoś na pozór zły może się w
rzeczywistości okazać bardzo zagubionym człowiekiem. To działa też w drugą
stronę. Twoja mama powiedziała mi kiedyś, że najgorsze rzeczy czynią najlepsi z
nas.”
I wtedy właśnie Harry zadał to
pytanie, którego tak bardzo obawiał się Severus.
– A kim pan jest, profesorze?
Severus momentalnie poczuł, jak
zasycha mu w ustach. Zdrętwiały język przylgnął mu do podniebienia. Cieszył
się, że w mroku nie widać drżenia jego dłoni. Co miał powiedzieć Harry’emu? Że
był katem jego rodziców? Że mordował? Że przyłączył się do człowieka gorszego
od śmierci?
Boże… Boże…
– Nie sądzę, żebym był dobrym
człowiekiem – doskonale wiedział, że chłopiec słyszy drżenie w jego głosie. –
Nigdy bym cię nie uderzył, Harry, ale w życiu zrobiłem zbyt wiele rzeczy,
których żałuję.
Poczuł, jak chłopiec niepewnie
porusza się pod pokrywą białej pościeli.
– Jeśli jest panu tak bardzo
przykro, to czemu pan nie naprawi tego, co pan zrobił?
Severus przewrócił się na plecy i
utkwił niewidzące spojrzenie w suficie. Bał się, że Harry poczuje jego drżenie.
– Niektóre rzeczy są zbyt
straszne, by dało się je naprawić – wyszeptał. – Trzeba z nimi żyć. Budzić się
i zasypiać ze świadomością tego, co się zrobiło. Rozumiesz?
– Nie jesteś zły, profesorze –
stwierdził Harry z dziwną pewnością w głosie. – Przecież żałujesz, że byłeś
zły. To powinno wystarczyć.
– Skąd możesz to wiedzieć? –
wydusił Severus przez zaciśnięte gardło.
Harry znów poruszył się
niespokojnie i chyba wzruszył ramionami, choć w panującym mroku mężczyzna nie
mógł być pewien, czy dobrze zinterpretował ten gest.
– Nie wiem – przyznał chłopiec po
chwili. – Krótko był pan o wiele lepszy, niż moje wujostwo długo. To chyba
raczej białe niż… Niż czarne. Nie może być pan złym człowiekiem.
Severus miał ochotę uciec z
sypialni. Zacisnął szczękę i oczy, na ślepo położył dłoń na głowie chłopca i
pogłaskał go po wilgotnych jeszcze włosach, po czym odwrócił się na drugi bok z
nadzieją, że Harry nie poczuje jego drżenia.
Poczuł coś gorącego na swoich policzkach.
Zdziwiony przesunął dłonią po swojej twarzy. Łzy? Łkał? Nie umiał płakać u boku
martwej Lily, więc dlaczego teraz?
Nie wiedział. To było dziwne, że
teraz czuł się winny każdej złej rzeczy, którą zrobił. Bardziej winny, niż w
chwili śmierci Lily. Nie dlatego, że nie mógł zwrócić jej życia, że zginęła z
jego winy, lecz dlatego, że ten mały chłopiec widział w nim kogoś dobrego. Nie
zasługiwał na to. Boże, jakże on na to nie zasługiwał.
Jesteś bydlakiem. Zawsze nim byłeś. Jak morderca może być opiekunem
dziecka? Pięcioletniego, zachłystniętego poczuciem bezpieczeństwa, naiwnego
dziecka?
Trząsł się bezsilnie przełykając
łkanie, by nie wystraszyć chłopca. Nie przyszło mu nawet do głowy, by rzucić na
siebie zaklęcie wyciszające. Zbyt pogrążony w bólu i rozpaczy pozwolił swoim
zasłonom opaść i nagle poczuł się przerażająco bezbronny. Skulił się w sobie
niczym dziecko oczekujące ciosu.
Znieruchomiał, gdy poczuł na
plecach drobną dłoń Harry’ego. Ręka tkwiła na niech przez chwilę, niepewnie i
drżąco, po czym zniknęła jeszcze szybciej, niż się pojawiła. To orzeźwiło
mężczyznę. Nie chciał straszyć dziecka. Potrząsnął lekko głową, jakby chciał
wyrzucić z niej wszystkie myśli.
Swoją słabość.
Zaczerpnął głęboko powietrze, by
zdławić drżenie głosu.
– Wszystko w porządku, Harry –
wyszeptał. – Nie martw się. Na pewno jesteś już zmęczony, spróbuj zasnąć.
Powoli odwrócił się w stronę
chłopca wycierając jednocześnie zdradzieckie łzy. Nie chciał straszyć
Harry’ego. Czuł, ze musi zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa.
Jesteś słaby.
Harry spojrzał na niego, po czym
po dłuższej chwili zastanowienia przylgnął do jego klatki piersiowej. Severus
poczuł, jak jego ramiona bez udziału świadomości obejmują to drobne, wychudzone
ciało. Skrył twarz jego włosach, a łzy
nadal nie chciały przestać płynąć. Ciało nie potrafiło przestać się trząść.
Chłopiec obejmował go na początku
nieśmiało, lecz później mocniej i mocniej. W końcu poczuł jego dłoń na swojej
głowie w geście, który wielokrotnie kierował w stronę malca. Harry ostrożnie
dotknął jego twarzy.
–Każdemu czasem jest smutno,
wiesz?
Szept Harry’ego sprawił, że nie
umiał się opanować. Nie zasługiwał na to, powinien odepchnąć od siebie chłopca,
lecz było mu przeraźliwie zimno od wielu lat, zaś malec był tak ciepły i
Severus nie potrafił tego zrobić. Niewykluczone, że nie chciał. Niechętnie
przyznał się do tego w myślach.
.......................................................................................................................................
PS: Komentując doceniacie moje teksty :) Z góry więc dziękuję za każdy komentarz :)
PPS: Odniosłam wrażenie, że nieco tu zbyt ponuro i minimalistycznie... Więc nieco zmieniłam. Nawet więcej, niż nieco. Proszę więc Was o opinie, czy nowy wygląd bloga się Wam podoba i przede wszystkim, czy jest czytelny :)
.......................................................................................................................................
PS: Komentując doceniacie moje teksty :) Z góry więc dziękuję za każdy komentarz :)
PPS: Odniosłam wrażenie, że nieco tu zbyt ponuro i minimalistycznie... Więc nieco zmieniłam. Nawet więcej, niż nieco. Proszę więc Was o opinie, czy nowy wygląd bloga się Wam podoba i przede wszystkim, czy jest czytelny :)
Jestem wzruszona. Ciężko mi coś napisać, gdyż ten rozdział jest tak emocjonalny. Poruszyłaś bardzo trudną sprawę i świetnie przekazałaś to, co się za nią kryje.
OdpowiedzUsuńHarry po prostu jest idealny z tym swoim dziecięcym rozumieniem świata. Źli ludzie nie żałują tego, że zrobili coś złego, skoro ty żałujesz, to nie jesteś zły.
Severus nie rozumie czemu się załamał, a to jest przecież jasne jak słońce, nikt nie jest tak szczery, jak małe dziecko. Ono mówi co myśli i nie zważa na to, co ktoś może sobie pomyśleć, że to nie wypada, że ktoś będzie po tym urażony. Nie, gdy małe dziecko mówi ci, że nie jesteś zły, to tak jest. Świat dzieci jest prosty, zrobiłeś komuś krzywdę - napraw ją.
Harry jest dla Severusa odkupieniem win i wszystkich okrucieństw jakich się dopuścił.
Wiem, że komentarz jest niespójny, ale rozdział zbyt głęboko mnie poruszył, by coś się pod tym względem zmieniło. Tekst nie jest tkliwy, jest niezwykle mocny w swojej delikatności i niby zwyczajnym opisie codziennego dnia.
Drogi Anonimie, jakże mi miło, że podobał ci się ten rozdział :) Widzę, że musisz mieć kontakt z dziećmi, skoro znasz ich sposób myślenia. Po twoim komentarzu od razu przypomniało mi się powiedzenie "jeśli czterolatka podaje Ci zabawkowy telefon, to go odbierasz" ;)
UsuńNie przejmuj się niespójnością, każda krytyka jest dobrą krytyką :) A przez twój komentarz od razu mi ciepło na serduchu :)
Miłego dnia :)
Witam,
OdpowiedzUsuńNa początek dziękuję za dedykację. Rozdział wyszedł ci po prostu idealnie, muszę się przyznać, że się na nim popłakałam (Jezu, jestem niestabilna emocjonalnie). Dziewczyno, masz po prostu talent, nie zaskoczyłoby mnie, gdy bym za parę lat znalazła w Empiku książkę podpisaną twoim imieniem i nazwiskiem. Rozbroiłaś mnie przemyśleniami Harry`ego nas temat dobrych i złych ludzi (ktoś tu ma zadatki na mizantropa), były po prostu prześliczne i tak szczere, że tylko małe dziecko mogłoby je wygłosić. Snape tłumaczący mu różnicę również był cudowny. Mam nadzieję, że nic mu nie odbije i zostanie opiekunem Harry`ego. Swoją drogą nie mogę się doczekać, aż Albus dowie się, że jego szpieg nie posłuchał polecenia i zabrał chłopca od Dursley`ów. Moje serce zdobyłaś zdaniem o książkach, Harry, który ucieka przed prawdziwym światem i znajduje azyl w fikcyjnym świecie całkowicie do mnie przemawia. Rozśmieszył mnie opis Severusa siedzącego na kanapie z ogromnym psem na kolanach i małym chłopcem bawiącym się u jego stóp. Bardzo podobała mi się wyprawa do sklepu. Biedny Harry wciąż nie przywykł do myśli, że może mieć niektóre rzeczy na własność. Mam nadzieję, że Severus obejrzy z nim Gwiezdne Wojny (uwielbiam ten film).
Żeby nie było, że tylko cię chwalę znalazłam kilka błędów. Źle napisałaś Hufflepuff i nie piszesz niektórych nazw własnych (nazw mieszkańców państw, Domów) wielką litera, ale poza tym jest poprawnie.
Pozdrawiam serdecznie i życzę ogromnej ilości weny do pisania nowego rozdziału,
Zaczytana
PS. Bardzo podoba mi się nowa grafika, nawet pasuje na lato, bo jest bardziej kolorowa. Życzę miłych (i produktywnych, jeśli chodzi o pisanie bloga) wakacji.
Zaczytana, miło znów Cię widzieć w moich progach :) Choćbyś i miała być niestabilna emocjonalnie ;)
UsuńNawet mi nie mów o Empiku, wydanie książki to jedno z moich na razie (na razie!) niespełnionych marzeń… Ale kto wie, z czasem wszystko może się zmienić :) Na razie próbuję rozruszać mózg na blogu, a kiedyś… Kto wie…
Szczerze Ci powiem, że obawiam się momentu spotkania Severusa z Dumbledore’em… Severus przecież złożył dyrektorowi wieczystą przysięgę, że będzie słuchał jego rozkazów, ale… Więcej nic nie powiem! Musisz zaczekać na kolejne rozdziały :)
Cieszę się, że podobają Ci się moje szkice postaci. Czasami ciężko utrzymać kanoniczność, gdy zmieniło się już tak podstawowe fakty, jak choćby wiek Severusa, czy też namieszało się w jego drzewie genealogicznym…
Co do błędów, wytykaj, gdy tylko coś znajdziesz :) Nie mam bety i niestety nie jestem w stanie wszystkiego wyłapać… Zazwyczaj piszę jak huragan, nawet nie patrząc na to, co mi spod palców wyszło, dopiero później staram się skanować teksty, byle tylko nie wytrącić się z rytmu ;)
Tobie też dobrych wakacji życzę :) Jeśli coś skrobniesz w tematyce Severusa lub ogólnie świata J.K. Rowling i zechcesz się pochwalić, z chęcią opublikuję te teksty na blogu pod Twoim Nickiem :)
Ja również się kajam!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że przedtem nie dodałam komentarza D: Wakacje wciągają w wir wydarzeń...
Dziękuje Ci serdecznie za dedyk! Nie spodziewałam się, że odkopiesz mój komentarz :').
Opowiadanie jest genialne. Pokochałam Lucasa <3
Severus jest super, winiący się za wszystko i tak dalej. Harry rozwala zaufaniem do Snape'a xD. Ten zielony krokodyl był taki słodki :3 Wyobraziłam sobie, jak chodzą po szczecińskim Tesco XD. Sam także zapadł mi w serce. Jest genialny! Harry jest przedstawiony jako fajne, skazane na miłość dziecko, które swoim bytem pokazuje inteligencje. Wywody o dobrych i złych ludziach... to był szczyt. Psychologia w twoim opowiadaniu też gra niezłą rolę kiedy się czyta :). Żałuję, że przedtem nie znalazłam tego opowiadnia. Mogłabym wspierać Cię od początku :D. Przydałoby się jakoś wypromować tego ff'a. Cóż, mi akurat dosyć ciężko było na niego trafić. Bardzo się jednak cieszę, że tu trafiłam.
Słowem- zostało Ci wybaczone! :D Masz pecha, chyba już nic mnie do Ciebie bie zniechęci :D.
Życzę Ci mnóstwo weny twórczej, wypoczynku i wspaniałych, szalonych wakacji!
~Ślizgonka;33
Wakacje, moja droga Ślizgonko, czasami są gorsze od roku akademickiego :) Niby nie masz tyle nauki, ale za to dopada Cię masa obowiązków, a jeśli dołożyć do tego koło domowy ogród, owocami i warzywami płynący, to… Dokładnie…
UsuńMimo wszystko, czerp z nich pełnymi garściami, bo to naprawdę piękna pora na życie własnym życiem :)
Co do twojego komentarza, to wszystkie nowe recenzje wyświetlają mi się w takiej niezwykle urokliwej i przydatnej zakładce. Nie ma mocnych, żebym coś przeoczyła :)
Już wcześniej wspominałam, że nie pojmuję fenomenu postaci Lucasa. Niby postać drugoplanowa, a robi prawdziwą furorę! Panny za nim sznurem :)
Kochana, zabiłaś mnie wyobrażeniem Severusa przechadzającego się po Tesco… Na pewno wydarłby się na połowę personelu, a w dziale z chemią domową załamywałby się nad etykietą każdego produktu :D Nie mówiąc już o tym, w jakim szoku byłby, gdyby nagle wypatrzył gdzieś butelkę Head & Shoulders :D
Prawdę powiedziawszy, kompletnie nie znam się na marketingu. Nie wiem, jak mogłabym się wypromować na większą skalę. Gdzieś się zareklamować, może umieścić swój Bezdomnych w jakimś spisie blogów… Pojęcia nie mam…
Zdradzisz mi, w jaki sposób Ty do mnie trafiłaś? Google, jakieś forum :)?
Cieszę się niezmiernie, Ślizgonko, że podoba Ci się moje opowiadanie :) Tylu wymagających czytelników, że pozostaje mi tylko pisać więcej i więcej :)
Ależ się rozpisałam… Miłych wakacji Ci życzę :)
Nasza droga intro, jestem pewna, że mówię to w imieniu nas wszystkich, choć ja nie mam do tego możliwości, że postaramy się pomóc Ci bardziej się wybić. Ja osobiście czytam kilka severitusów na blogach, na których można reklamować inne. Jeśli się zgodzisz, z chęcią spróbuje umieścić tam potrzebne linki do bloga :). Co do mnie, po żmudnym i długim przeglądaniu Google (co jest u mnie fenomenem, mam zasadę, że jeśli czegoś nie ma na pierwszej stronie to nie istnieje, chyba, że mi zależy xD) z wpisywaniem haseł typu "najlepsze severitusy", "severitus, blog", "znacie jakieś fajne severitusy?" dokopałam się tutaj :D. Ogólnie co do wakacji to Cię rozumiem, chociaż jestem od Ciebie duuużo młodsza to mam jeszcze wiele obowiązków, jak na szczeniaka. :) Teraz nastała pora dżemów, więc no ;_;. Tak, Lucas ma psa, psy kochają wszyscy! Na faceta z psem poleci każda xD. Życzę Ci także, oprócz klęczenia w ogródku, długich godzin spędzonych na plaży :)
UsuńPozdrawiam,
~Ślizgonka;33
Miło z Twojej strony, że chcesz mi pomóc się wybić :) Zdradzę Ci, że po wejściach na bloga widzę, że sporo osób mnie już czyta (to łącznie ponad 5.000 wejść, ostatnio średnio 60 każdego dnia, a liczba wciąż rośnie), ale mało kto komentuje. Zastanawiam się, dlaczego tak jest…
UsuńCo do pracy, to dobrze jest odciążać nieco rodziców :) Niby to żmudne zajęcie, ale na pewno doświadczenie się przyda. Zamierzam za jakiś czas się wyprowadzić i zacząć układać sobie jakoś życie ze swoim Panem Osobistym, więc umiejętność produkowania owocowych przetworów się przyda. Przez żołądek do serca :)
Lucas ma psa, czy może raczej Sam ma Lucasa :D?
Ach, ja mam marketing dobrze opanowany, więc mogę coś polecić :D Spamowania nie polecam, bo to niegodne, ale na szczęście są lepsze sposoby. Po pierwsze, zapisz swojego bloga do Rejestru Blogów (www.rejestr-blogów.blogspot.com). To chyba największy blog ze spisem, jaki istnieje w sieci, a do tego można tam co tydzień publikować fragment nowego rozdziału/notki, więc ludzie mają możliwość zainteresować się treścią. Po drugie, można podesłać swojego linka na forach literackich takich jak Mirriel, Gospoda, Snarry Hekko (swoją drogą, zapraszam na forum: www.snarry.hekko.pl - przydadzą nam się tam nowe teksty :)). Na forum mirriel na przykład są tematy w dziale świstoklików, gdzie ludzie polecają sobie teksty. Mogę nawet sama podrzucić linka w temacie "Severitusy". Do tego możesz też publikować bezpośrednio na forum i zachęcać tym ludzi - znam z doświadczenia, że z jakiegoś powodu ludzie lubią migrować między forum a blogiem :D Po trzecie, jeśli lubisz krytykę, można zgłosić się do dobrych ocenialni blogów - jeśli oceniająca spojrzy na bloga przychylnym okiem, zawsze można liczyć, że osoby czytające ocenę zaciekawią się całością. Po czwarte, trzeba zwrócić uwagę na to, jaki masz opis bloga w opcjach blogspotu. Dobrze że masz w adresie nazwę "severitus", a dlatego że wyszukiwarka Goole zwraca wyniki najlepiej pasujące do zapytania, a więc zawarcie kluczowych słów w opisie/adresie jest bardzo ważne dla osób, które szukają takich a takich treści. Można też założyć google+ i tam dodawać posty informujące o aktualizacjach - to też pomoże wybić się w wyszukiwarce. I to byłoby na tyle - poczta pantoflowa pójdzie w ruch i jeśli blog będzie dobry, ludzie sami będą dodawać link na swoje strony, a ty nawet nie będziesz o tym wiedzieć :D
UsuńPozdrawiam!
Phoe
A co do komentowania, to standardem jest, że zostawia po sobie ślad jedynie 10% czytających (a czasami i mniej). Magia Przynależności ma na fanfiction.net 122 osoby w ulubionych, a komentarz do ostatniego rozdziału zostawiły 3 osoby (!). Już nie liczę tych wszystkich, którzy nie mają tam konta i czytają oprócz tych 122 osób. A więc niestety szara rzeczywistość jest bardzo smutna, bo spora część czytelników to zwykłe przebrzydłe lenie, które jeśli się odezwą, to tylko po to, by zapytać o nową aktualkę.
UsuńBtw. kiedyś Liberi (ta od "Kamienia Małżeństw") napisała, że czytelnicy to pasożyty :D Bo wymagają, nic nie dając w zamian. Cóż, czasami trudno się nie zgodzić ^^ Cała nadzieja w tych czytaczach, którzy wiernie wspierają i komentują, bo inaczej autorzy masowo dawaliby sobie spokój z pisaniem.
UsuńBtw 2. też marzy mi się wydanie książki, Intro :D Ale pisarzem być nie chcę, bo to kompletnie nieintratne (pisarz dostaje tylko 10% ceny okładkowej). Jeśli byłoby się drugim Kingiem czy Rowling, to wtedy owszem, ale tacy ludzie to elita :)
Ooo, widzę, że ktoś cię już dodał na mirriel w temacie severitusów :)
UsuńPhoe, dziękuję Ci bardzo za rady :) Na pewno skorzystam, zwłaszcza z opcji linkowania "Bezdomnych" na forach. Zaś do ogólnie pojętych spisów blogów jakoś nie mam zaufania... Zarejestrowałam się do Koszyka blogów i po miesiącu blog przestał istnieć. Takie moje szczęście a tego typu sprawami, niestety :)
UsuńW każdym razie za rady bardzo dziękuję, przydadzą mi się, oj przypadzą bardzo :)
Co do czytelników... Hmmm, doceniam każde wejście, choć faktycznie czasem potrafi zdołować to, że komentują tylko wielmożni moi. Reszta odzywa się wtedy, gdy znikam na dłuższy czas. Choć nie narzekam, nawet przez myśl mi nie przeszło, że kiedykolwiek będę mieć aż tyle wejść :) Miło patrzeć na takie statystyki :)
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję :)
PS: Jakoś nie umiem się przełamać w sprawie ocenialni :) Sądzę, że "Bezdomni" mają w sobie tak wiele błędów, że krytyka byłaby raczej negatywna :) Boję się, zwyczajnie się boję...
UsuńRównież serdecznie dziękuję za dedykację :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co jeszcze mogłabym dodać do powyższych komentarzy, poza przeprosinami za zwłokę, z powodu wakacyjnego chaosu i bycia kolejną osobą, która przyzna się, że została wzruszona do łez.
Pozostaje mi tylko obwieścić, że chciałabym mieć tak kochanego psa i niesamowicie pasuje on charakterem do swojego pana ^^
Bardzo podoba mi się szablon i potwierdzam, że jest wystarczająco czytelny ;)
Życzę multum weny, odpoczynku w wakacje i wydania kiedyś tej książki :)
Erel, nie masz za co przepraszać :) Wakacje mamy w tym roku piękne i korzystaj z nich pełną piersią. Odpoczynek nad jakimś jeziorem (ewentualnie wanną) każdemu dobrze zrobi w takie upały :)
UsuńTyle osób się wzruszyło, aż miło mi to czytać :) Nigdy nie myślałam, że moje teksty będą kogokolwiek doprowadzać do łez lub rozśmieszać… Miód na moje serce…
Kochana Erel, schroniska pełne są psów, które tylko czekają na to, by rozkwitnąć u boku nowego właściciela. Nic, tylko adoptować i kochać :) Dajesz od siebie nieco miłości, a w zamian zyskujesz najwierniejszego przyjaciela na całe życie :)
Tobie również życzę jak najprzyjemniej spędzonych wakacji i jeśli coś piszesz, weny, weny i jeszcze raz weny :) Możesz się u mnie pochwalić swoimi tekstami, jeśli jakieś posiadasz, chętnie je opublikuję :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPrzepraszam, co do poprzedniego komentarza, tutaj masz link do regulaminu jednego z bardziej znanych blogów ---> http://www.koszyk-blogow.blogspot.com/p/regulamin.html?m=1 Kiedy przeczytasz regulamin i zapoznasz się z ogólnymi zasadami, zgłość swojego bloga w zakładce "zgłoszenia" w komentarzach. Bardzo chętnie bym to zrobiła, ale biorąc pod uwagę moje niedogodności techniczne (cały czas jestem z telefonu, nie mam dostępu do komputera) i to, że tylko autorka może dokładnie opisać i dać kierunek opowiadaniu, zostawiam to w twoje ręce. :) Gdybyś miała wątpliwości do czegokolwiek, to zapytaj :D.
OdpowiedzUsuńPrzepraszającaZaNiepotrzebneKomentarze,
~Ślizgonka:)
Nie, nie szkodzi, nie przepraszaj :) Dziękuję Ci za link, na pewno zgłoszę Bezdomnych :)
UsuńOjej, już to mówiłam, ale Harry jest naprawdę przesłodki. Jestem bardzo ciekawa reakcji Dumbledore'a (swoją drogą, w tym opowiadaniu był bardzo zabawny) i Dursley'ów. Czasami widzę błędy i literówki, ale wydaje mi się, że wynikają one z pośpiechu.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNiech będzie, odpiszę na raz i zwięźle, co nigdy mi nie wychodzi :)
UsuńCieszę się niezmiernie, że podobają Ci się "Bezdomni" :) Wiele wysiłku wkładam w to, by to swoje "uzewnętrznianie" kierować na dobre tory. Literówek sporo, wiem :) Zdarzają się i raczej nadal zdarzać się będą. Nie uwierzysz, ale jeszcze parę lat temu panicznie bałam się pisania (to chyba nawet ma jakąś naukową nazwę). Cóż, jest coraz lepiej. Najtrudniej było z pierwszą notką na blogu, bo w tym celu należało się przełamać i pogodzić z tym, że ktoś to faktycznie przeczyta :)
Pozdrawiam :)!
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń