Mieszkam w, jak to cudownie określa Pan Kot,
"Zadupiu Górnym". W skrócie, sporo ludzi, sporo sklepów, ale
żadnych punktów czysto rozrywkowych. Na tyle mieszkańców powinno być choć kino.
Cóż, z dziesięć lat temu było, ale ogłosiło upadłość po setnym seansie Muminków…
Od wczoraj jestem na „Zadupiu Dolnym”, czyli trochę
ludzi, zero sklepów, zero rozrywki, zero czegokolwiek… Zero Internetu! Yeah, piszę z punktu widokowego, bo tutaj Internet
czasami bywa (tylko jeśli wieje z południa).
Prędzej zaś miałam przeszło trzy tygodnie praktyk
przemieszane ze zjazdami i pisaniem pracy licencjackiej w wolnych chwilach. I
właśnie dlatego słowo Wam daję, że po niedzieli odpiszę na wszystkie komentarze
i wrzucę kolejny rozdział. Teraz muszę tylko ogarnąć sprawy z Zakładem Praktyk
(o tym cholerstwie kiedyś Wam opowiem, jeśli będziecie chcieli, albowiem krwi rządna
jestem!) i iść na prześwietlenie kciuka.
Tak więc kornie błagam o wybaczenie za to milczenie i do napisania w następnym
tygodniu :)!
Cześć Intro,
OdpowiedzUsuńa już chciałam dobijać się czy jeszcze żyjesz. W takim wypadku nadal niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :)
Pozostaje mi życzyć jak najwięcej internetu, łatwym ogarnięciem życia i trzymam włąsne kciuki, że z Twoim wszystko gra.
Zdrówka i Weny :)
Dziękuję :) Kciuk, jak się okazało, źle zrośnięty i będzie sobie pobolewał... Przeżyję :)
UsuńJeśli tylko żyjesz, zostało Ci wybaczone!
OdpowiedzUsuńDoskonalr rozumiem, co przeżywasz, każdy ma jakieś problemy. Jak pisze Erel, niech częściej zawiewa tam do Ciebie internetami. Czekamy na nowy rozdział, mając nadzieję że nasza autorka daje sobie radę :D Tyle dobrze, że chociaż październik cieplutki.
Trzymaj się tam, z niecierpliwością wyczekuję nowego rozdziału, zresztą nie sama. Więc, w skrócie, ponownie wybaczam(y).
Wierna aż po grób i Zadupie Dolne,
~Ślizgonka:3
No nie mogłam o Tobie, moja kochana, nie wspomnieć w kolejnej notce :) No zwyczajnie nie mogłam :)
UsuńWybaczam, jeśli tylko w najbliższym czasie pojawi się nowy rozdział ;-).
OdpowiedzUsuńRozumiem twój ból, sama od jakiś dwóch tygodni siedzę przy biurku zawalona papierami tak, że ledwo mnie spod nich widać i tylko czekam na moment, w którym ktoś mnie stamtąd wyciągnie, ale pomoc jakoś nie nadchodzi... A papiery mnożą się w zastraszającym tempie.
Także zostaje Ci wybaczone. Mam nadzieję, że powieje u Ciebie jeszcze mocniej i internet będzie nawet poza punktem widokowym.
Pozdrawiam i życzę weny i internetu,
Zaczytana
PS Co Ty, kobieto, zrobiłaś z kciukiem?!
Dziękuję Ci bardzo i mam nadzieję, że jakoś udało Ci się wykopać z tej sterty papierów :) Ja sama mam taką "jazdę" z pracą licencjacką, że wątpię, by udało się mnie odgruzować choćby i z pomocą koparki...
UsuńCo do kciuka, to dostałam tłuczkiem do mięsa (!) i niestety, lecz po upływie znacznego czasu nie chciał przestać boleć przy jakichś większych manewrach...
No i co? Czemu nie ma aktualizacji? To już dwa tygodnie?
OdpowiedzUsuńMiki
Może autorka jest zajęta? Bez zachłanności proszę :P Bo to nieładnie domagać się rozdziału, za który nic nie płacisz.
UsuńWszyscy czekamy :) Nie sądze, żeby nie dodawała rozdziału z lenistwa, więc uzbrojmy się w cierpliwość, bo znając naszą autorkę będzie warto :D
UsuńMiki, jest już, jest... Smacznego :)
UsuńPhoe, Ślizgonko, dziękuję za wsparcie :) Mam też nadzieję, że jednak będzie warto :)