piątek, 2 października 2015

Zadupie Dolne, czyli wybaczcie

Mieszkam w, jak to cudownie określa Pan Kot, "Zadupiu Górnym". W skrócie, sporo ludzi, sporo sklepów, ale żadnych punktów czysto rozrywkowych. Na tyle mieszkańców powinno być choć kino. Cóż, z dziesięć lat temu było, ale ogłosiło upadłość po setnym seansie Muminków…
Od wczoraj jestem na „Zadupiu Dolnym”, czyli trochę ludzi, zero sklepów, zero rozrywki, zero czegokolwiek… Zero Internetu!  Yeah, piszę z punktu widokowego, bo tutaj Internet czasami bywa (tylko jeśli wieje z południa).
Prędzej zaś miałam przeszło trzy tygodnie praktyk przemieszane ze zjazdami i pisaniem pracy licencjackiej w wolnych chwilach. I właśnie dlatego słowo Wam daję, że po niedzieli odpiszę na wszystkie komentarze i wrzucę kolejny rozdział. Teraz muszę tylko ogarnąć sprawy z Zakładem Praktyk (o tym cholerstwie kiedyś Wam opowiem, jeśli będziecie chcieli, albowiem krwi rządna jestem!) i iść na prześwietlenie kciuka.
Tak więc kornie błagam o wybaczenie za to milczenie i do napisania w następnym tygodniu :)!

10 komentarzy:

  1. Cześć Intro,
    a już chciałam dobijać się czy jeszcze żyjesz. W takim wypadku nadal niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :)
    Pozostaje mi życzyć jak najwięcej internetu, łatwym ogarnięciem życia i trzymam włąsne kciuki, że z Twoim wszystko gra.
    Zdrówka i Weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Kciuk, jak się okazało, źle zrośnięty i będzie sobie pobolewał... Przeżyję :)

      Usuń
  2. Jeśli tylko żyjesz, zostało Ci wybaczone!
    Doskonalr rozumiem, co przeżywasz, każdy ma jakieś problemy. Jak pisze Erel, niech częściej zawiewa tam do Ciebie internetami. Czekamy na nowy rozdział, mając nadzieję że nasza autorka daje sobie radę :D Tyle dobrze, że chociaż październik cieplutki.

    Trzymaj się tam, z niecierpliwością wyczekuję nowego rozdziału, zresztą nie sama. Więc, w skrócie, ponownie wybaczam(y).

    Wierna aż po grób i Zadupie Dolne,
    ~Ślizgonka:3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie mogłam o Tobie, moja kochana, nie wspomnieć w kolejnej notce :) No zwyczajnie nie mogłam :)

      Usuń
  3. Wybaczam, jeśli tylko w najbliższym czasie pojawi się nowy rozdział ;-).
    Rozumiem twój ból, sama od jakiś dwóch tygodni siedzę przy biurku zawalona papierami tak, że ledwo mnie spod nich widać i tylko czekam na moment, w którym ktoś mnie stamtąd wyciągnie, ale pomoc jakoś nie nadchodzi... A papiery mnożą się w zastraszającym tempie.
    Także zostaje Ci wybaczone. Mam nadzieję, że powieje u Ciebie jeszcze mocniej i internet będzie nawet poza punktem widokowym.
    Pozdrawiam i życzę weny i internetu,
    Zaczytana
    PS Co Ty, kobieto, zrobiłaś z kciukiem?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo i mam nadzieję, że jakoś udało Ci się wykopać z tej sterty papierów :) Ja sama mam taką "jazdę" z pracą licencjacką, że wątpię, by udało się mnie odgruzować choćby i z pomocą koparki...
      Co do kciuka, to dostałam tłuczkiem do mięsa (!) i niestety, lecz po upływie znacznego czasu nie chciał przestać boleć przy jakichś większych manewrach...

      Usuń
  4. No i co? Czemu nie ma aktualizacji? To już dwa tygodnie?
    Miki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może autorka jest zajęta? Bez zachłanności proszę :P Bo to nieładnie domagać się rozdziału, za który nic nie płacisz.

      Usuń
    2. Wszyscy czekamy :) Nie sądze, żeby nie dodawała rozdziału z lenistwa, więc uzbrojmy się w cierpliwość, bo znając naszą autorkę będzie warto :D

      Usuń
    3. Miki, jest już, jest... Smacznego :)
      Phoe, Ślizgonko, dziękuję za wsparcie :) Mam też nadzieję, że jednak będzie warto :)

      Usuń