środa, 3 grudnia 2014

Słowem wstępu, czyli o Severusie, obślinianiu nogawek i klapkach dalekiego zasięgu

Nie muszę chyba tłumaczyć, czym jest severitus. Wątpię, by ktokolwiek trafił tu przypadkowo. Jednak kultura czegoś wymaga, więc… Severus Snape. Severus Snape i Harry Potter. I jeszcze więcej Severusa Snape’a. Jeśli ktoś jest ciekaw, to w tym wszystkim jeszcze na sam początek Norwegia, Gwiezdne Wojny i obślinianie nogawek. Cóż… Mam nadzieję, że nie brzmi to aż tak odpychająco, jak w tej chwili, gdy czytam to na głos.
Ogólnie rzecz ujmując, mój tekst severitusem będzie. Czy typowym, to zależy od Waszego punktu widzenia. Co się zaś tyczy samej treści, jest to w głównej mierze studium Severusa Snape’a przechodzącego żałobę, by ostatecznie stanąć przed zadaniem opieki nad pewnym małym, pięcioletnim chłopcem. Oczywiście tego, co będzie się działo dalej teraz Wam nie zdradzę, lecz zapewniam, że mam już stworzony zarys całości.
Każdy rozdział będę dzielić na dwie, góra trzy części z racji tego, iż przyjemności trzeba sobie odpowiednio dawkować, a i rozdziały same w sobie są dość długie. Błędy? Owszem, mogą się trafić, bo zazwyczaj każdy mój tekst idzie do szuflady (lub na dysk twardy, jak kto woli), więc bety w takiej sytuacji raczej nie uświadczysz… Aczkolwiek, za grafomana zupełnie nieskromnie się nie uważam, więc nie sądzę, by jakość tekstu mogła Was porazić (bądź też przerazić).
Mimo wszystko, proszę o komentowanie. Mówi się, że bloga pisze się dla siebie, ja jednak uważam, że jest to jak raczej forma masowego przekazu i gdyby się chciało tworzyć „dla siebie”, to by się swoje twory nie wypuszczało z szuflady. Dlaczego więc moje teksty buszują po sieci zamiast tkwić na dysku? Nie będę ukrywać, że chcę poprawić swój styl i dlatego tak bardzo zależy mi na Waszych subiektywnych opiniach.
Co poza tym? Ze spraw bieżących raczej nic istotnego. O wszystkich istotnych zamianach poinformuję Was z wyprzedzeniem. Między kolejnymi rozdziałami będą od czasu do czasu pojawiały się krótkie notki.
Jeśli macie do mnie jakieś prywatne sprawy, piszcie na gg pod numer 52232033. Nie przejmujcie się, jeśli akurat mnie nie ma, odpowiem na każdą wiadomość.
Chyba nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić Was do czytania i prosić o respektowanie praw autorskich... Pierwszy rozdział ukaże się niedługo, być może jeszcze dzisiaj w nocy. Posty zazwyczaj będą popełniane właśnie po godzinach wieczornych z racji tego, iż za moją ścianą mieszkają dwa niezwykle hałaśliwe i dekoncentrujące chochliki, które skutecznie uniemożliwiają pracę twórczą za dnia.

A tak celem rozładowania napięcia:
Dostrzegam lecący w moją stronę pantofel i uchylam się w ostatniej chwili. Rozglądam się wściekle po pokoju szukając winowajcy. Winowajcę zaś zdradzają pełnokrwiste rumieńce wykwitłe na policzkach i klatce piersiowej. Poza tym, Wiktoria milczy, co w jej charakterystycznym przypadku jest wręcz niemożliwe do osiągnięcia.
– Kobieto, cóż ci tak nagle do łba strzeliło? pytam pałając chęcią mordu.
Odpowiedź nadchodzi po niespełna sekundzie i zbija mnie z nóg.
Pająka zobaczyłam i tym oto klapkiem go zabiłam.
Cóż, jeśli się ma niestwierdzoną arachnofobię, pająki zabija się na odległość najnowszą zdobyczą techniki zwaną klapkiem dalekiego zasięgu.

2 komentarze:

  1. Właśnie wpadłam na Twojego bloga i miałam skomentować dopiero ostatni post, ale ten klapek wręcz zmusił mnie do tego by ten wstęp skomentować. Powiem tak...dobrze się to zapowiada. Znaczy nie te klapki i pająki, ale to w jaki sposób piszesz. Jeżeli teraz to wszystko co tam ominęłam żeby czytać odpoczątku jest pisane podobnie to jesteś geniuszem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie wpadłam na Twojego bloga i miałam skomentować dopiero ostatni post, ale ten klapek wręcz zmusił mnie do tego by ten wstęp skomentować. Powiem tak...dobrze się to zapowiada. Znaczy nie te klapki i pająki, ale to w jaki sposób piszesz. Jeżeli teraz to wszystko co tam ominęłam żeby czytać odpoczątku jest pisane podobnie to jesteś geniuszem.

    OdpowiedzUsuń