Dla smaku, czyli świeża
paplanina, jeszcze z dzisiaj:
Chochlik nr 1 bawi się w salonie. Misternie i chyba z centymetrem w ręce ustawia maskotki w równym rzędzie na stole. W pewnej chwili niechcący
strąca łokciem na podłogę misia stojącego najbardziej z rogu. Chochlik marszy
gniewnie czoło i staje nad nim w rozkroku z założonymi na piersi rękami.
– Misiu, co ty tak właściwie robisz?! Przecież Mikołaj teraz patrzy i
na pewno dostaniesz rózgę i węgiel jeszcze! Na serio tego chcesz?!
Wyobraźnia niespełna
czteroletniego chochlika zaskakuje mnie za każdym razem. Nie będę ukrywać, że
również niezmiernie inspiruje, ale o tym przekonacie się wraz z rozwojem „Bezdomnych”.
Pan Kot jest święcie przekonany, że zdarza mi się mówić przez sen. Ja
tego nie pamiętam z racji tego, że właśnie wtedy, jak na złość, muszę zawsze
spać. Według Pana Kota, do moich najlepszych tekstów należy: „Spier.. samuraju” oraz
„Muszę umyć naczynia” wypowiedziane akurat wtedy, gdy był w trakcie sączenia nieprzytomnej mi
czułych słówek do ucha. Do tej pory mi to wypomina.
Pewnego dnia tak mnie tym wypominaniem rozłościł, że w odwecie wypchałam mu usta
chusteczkami higienicznymi gdy spał. Nigdy nie zapomnę tego momentu, w którym obudził się, zmierzył mnie morderczym wzrokiem i grobowym tonem wyszeptał:
– Wyciągaj to… Już!
Quid pro quo, ot co. Do tej pory Pan Kot
przekonuje mnie (i siebie pewnie również), że pewnego dnia odpłaci mi pięknym za nadobne. Ja zaś jestem
święcie przekonana, że jeszcze nie zauważył, że ze mną nie wygra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz